Opowiadanie o laniu
"Wspomnienia" cz.I
Wieczór w akademiku był niezwykle
spokojny. Był to czas, gdy studenci wyjeżdżali do swoich rodzin i tylko
nieliczni tu pozostawali, tak jak Agata i Ola, przyjaciółki od serca, które właśnie
opowiadały sobie różne historyjki, aż ich rozmowa zeszła na zupełnie
niespodziewany temat:
– Dobra, to teraz mi powiedz… – zaczęła Ola, kładąc się na łóżku obok Agaty – Jakie
było twoje najgorsze lanie w życiu? – zapytała z zawadiackim uśmiechem.
– O matko, trochę tego było – zaśmiała się Agata i potarła czoło – Czekaj… Pamiętam, że miałam wtedy chyba z dziesięć
lat… Mama szykowała obiad, a moja młodsza siostra bujała się na drewnianym
koniku na biegunach. Zaczęła mi dokuczać, nie pamiętam co dokładnie mówiła, ale
tak mnie wkurzyła, że zepchnęłam ją z tego konia. Zaczęła ryczeć, przybiegła
mama, a moja siostra, jak to ona, zrzuciła całą winę na mnie, że niby ona nic
nie zrobiła, a ja ją złośliwie popchnęłam. No i się zaczęło. Mama złapała mnie
za rękę i wyprowadziła do drugiego pokoju. Starałam się jej wytłumaczyć, że
Kasia kłamie, ale to ją tylko jeszcze bardziej rozzłościło. Położyła mnie na
swoich kolanach, zsunęła spodnie, majtki i zaczęła bić. Moja siostra oczywiście
musiała stać przy drzwiach i gapić się na mnie, jak dostawałam po tyłku. W
końcu mama powiedziała, że jak się nie uspokoję, to dostanę lanie pasem.
– I co?
– Nic, rzucałam się dalej.
Obie wybuchły śmiechem
– To nie wszystko. Słuchaj dalej –
przysunęła się do Oli – W
pewnym momencie przyszedł tata. Kaśka od razu przylepiła się do niego, mówiąc
jaka to ona biedna i skrzywdzona przeze mnie, a ja dalej krzyczałam i rzucałam
się mamie na kolanach. Wkurzył się, oj, ostro się wkurzył. Powiedział: „Dawaj ją tu. Ma dostać porządne lanie, a nie klapsy” i natychmiast zabrał
mnie na swoje kolana. Powiem ci, że jak tylko poczułam jego wielką, ciężką rękę
na tyłku, to pamiętam to jak dziś, że moją pierwszą myślą było to, że chcę
wrócić na kolana do mamy.
Ola zachichotała.
– Klapsy od niej to było nic w porównaniu z tymi, jakie dostawałam od
taty. Serio. Dopiero wtedy poczułam, czym jest takie prawdziwe, solidne lanie
na goły tyłek. Rozpłakałam się już po drugim razie. Patrzyłam na nogi mamy, bo
stała przede mną i mówiła coś w stylu „Co?
Wreszcie poczułaś klapsa? I dobrze, bardzo dobrze.”, a on dalej lał mnie po
tyłku i to tak mocno, że moja siostra uciekła słysząc sam trzask ręki. Najgorsze
było to, że bił mnie nie za szybko i czułam dokładnie każde uderzenie. Próbowałam
uciec, albo się zasłonić, no ale gdzie tam! Przytrzymał mnie i bił i bił, a ja
krzyczałam tak długo, że w końcu się zmęczyłam i tylko płakałam raz głośniej,
raz ciszej, w zależności kiedy padło uderzenie. Na zakończenie poprosił mamę o
taką dużą, drewnianą szczotkę do włosów, a jak ją przyniosła, to dał mi szybką
serię chyba z dziesięć, piętnaście uderzeń. Och, myślałam wtedy, że wyjdę z
siebie. Zapytał, czy się nauczyłam, że nie wolno bić siostry, a gdy wypłakałam
mu „przepraszam”, to wypiął mi tyłek mocno
do góry i raz jeszcze powtórzył całą serię szczotką.
– Czemu?
– Bo miałam powiedzieć „tak”, a
nie „przepraszam”.
– A, no tak.
– Trafiłam do kąta i stałam tam z gołą pupą tak długo, dopóki mama nie
podała obiadu.
– A siostrze się upiekło?
– Kaśka przeprosiła mnie zaraz po obiedzie. I to sama. Chyba się
przestraszyła, że jej tyłek też może być taki czerwony. W sumie to nie było
moje najgorsze lanie, ale na pewno pierwsze mocne. No? A jakie było twoje najgorsze
lanie w życiu?
...
...
Będą dalsze części? :)
OdpowiedzUsuńTak :) Jestem w trakcie pisania 2-giej i 3-ciej części.
Usuń