black

black

sobota, 7 listopada 2015

CR XII - opowiadanie o laniu

 

 Casino Royal



Rozdział XII

 



Dziwna, narastająca melodia, wpadła i wypadła z uszu Alice. Nie rozpoznała jej, nawet nie umiała określić skąd się wzięła, gdy ucichła i w pokoju znów zapanowała słodka cisza. Sen nie dał się spłoszyć i Alice pogrążyła się w nim, by po chwili zostać jeszcze bardziej ululaną, przez gładzącą ją po głowie dłoń. Nie spostrzegła, że to budzik w telefonie Tony’ego zakłócił jej spokój i że Tony wstał z łóżka. Nie usłyszała, jak się kąpał, ani jak rozmawiał przez telefon, zamawiając z pobliskiej restauracji śniadanie. Usłyszała tylko jego szept, kiedy się pochylił nad nią ze słowami:

               – Cześć kotku.

               – To już…? – zapytała sennie.

               – Tak. Zaraz wyjeżdżam.

               – Ale… Miałeś mnie obudzić.

               – I budzę. A teraz usypiam – odrzekł z uśmiechem.

               – Nie…

               – Śpij, Alice – wyszeptał i pogłaskał ją po policzku – Śpij…

Nie zdołała się obronić przed tym rozkazem, a Tony wzmocnił go, gładząc ją po głowie, szyi oraz ramionach. Alice nie chciała, naprawdę nie chciała i… zasnęła, jak dziecko. 


Kiedy obudziła się już na dobre, była wręcz zdruzgotana minionym porankiem.

               – Jak ja mogłam dać mu się tak uśpić? – kołatało jej się w głowie – Przecież chciałam z nim jeszcze posiedzieć, porozmawiać… Nie będzie go tydzień! – rozpaczała w myślach.

Spojrzała na zegarek.

               – Chryste, jedenasta…? To ile ja spałam?
 
Całe dziesięć godzin, a Tony dokładnie połowę tego. Być może dlatego, kiedy się z nią żegnał, była taka nieprzytomna…Teraz jednak miała oczy szeroko otwarte i jasny umysł, co pozwoliło jej dostrzec małą kartkę leżącą obok łóżka. Zaciekawiona, sięgnęła po nią. 

„Kiedy się obudzisz, będę już o kilka godzin bliżej” – napisał Tony.

To były najsłodsze słowa, jakie kiedykolwiek do niej skierował i Alice uśmiechnęła się rozczulona nimi. Przeczytała dalej: 

„Zastanów się, jak spędzisz najbliższe parę dni. Tydzień urlopu powinien Ci w tym pomóc” 

Alice znieruchomiała. Przypomniała sobie, że właśnie teraz – w tym momencie – powinna być już w pracy i notować zamówienia od gości. Poczuła się jak mały diabełek, kiedy uzmysłowiła sobie, że może tak po prostu zostać w domu i nikt ani nic nie przysporzy jej za to kłopotów. Oczywiście była świadoma, że może się to nieco odbić na jej finansach, ale czasami człowiek ma tak dość pracy, że jest gotów postawić swoją chwilę wolności wyżej niż pieniądze. 

Odprężona, rozciągnęła się na łóżku i przeczytała ostatnie zdanie:

„Zadzwonię koło południa”.

               – Czyli już niedługo – uradowała się w myślach.

Zrobiła ruch, by wstać i nagle syknęła głośno „Au…!”, krzywiąc się z bólu.

               – Nie mogę siadać… Jest gorzej niż wczoraj.

Taką pamiątkę pozostawił jej na pośladkach Tony. Zawstydziło ją to, ponieważ poczuła się tak, jakby tu stał i groził jej palcem. Tylko za co? Czego mógłby chcieć; Co miała zrobić? 

Z większą ostrożnością, podniosła się z łóżka. Swoje kroki skierowała wprost do kuchni, a tam ujrzała stół zastawiony jedzeniem. Bez dwóch zdań, zmieszczenie tego wszystkiego na tak maleńkim blacie, stanowiło nie lada wyzwanie nawet dla fanatyka Tetris. Była tym rozbawiona podwójnie, gdyż wyobraziła sobie Tony’ego krzątającego się po jej kuchni i to jeszcze w garniturze. 

Chciała zasiąść do tego stołu i zacząć jeść, ale świadomość, że miała na sobie wczorajszą sukienkę pokierowała ją z powrotem do sypialni, gdzie się przebrała w wygodną koszulkę i spodenki sportowe. Jednak nawet tu, podczas wykonywania tych czynności, Alice krzywiła się i zamykała oczy. Spodenki może i były cienkie i lekkie, ale będąc też ciasnymi, wymagały wsunięcia na obolałe pośladki. Był moment, gdy przez chwilę się zastanawiała, czy nie obejrzeć swoich śladów, ale potem doszła do wniosku, iż wcale tego nie chce. Czuła je bardzo dokładnie i nie potrzebowała lustra, by wiedzieć, że znaki które tam były, można było opisać jako straszne, lub bardzo straszne.

Kiedy wróciła do kuchni, przyszło jej się zmierzyć z następnym problemem, a mianowicie, gdzie zjeść śniadanie. Łóżko wydało jej się najlepszym miejscem, gdyż tam mogła leżeć i właśnie z tą myślą, sięgnęła po talerz. W tej samej sekundzie rozległ się dzwonek telefonu i nie pochodził znikąd indziej, jak z jej komórki.

               – Tony – pomyślała podekscytowana. 

W sekundę znalazła się przy swojej torebce, która leżała w przedpokoju i jeszcze szybciej wyciągnęła z niej komórkę.

               – Halo? – zaczęła rozmowę z szerokim od ucha do ucha uśmiechem.

               – Cześć, kotku. Nie obudziłem?

               – Nie i w zasadzie to nie wiem, co mam o tym myśleć… – odpowiedziała wciąż uśmiechnięta, ale przez jej głos przebiła się nuta żalu za poranek – Czemu mnie nie obudziłeś?

               – Obudziłem cię, kotku. Tylko później pozwoliłem ci spać.

               – Dlaczego?

               – Może chciałem, żebyś się wyspała? A może po prostu nie lubię pożegnań?

               – Wiesz, mogło być całkiem przyjemnie – zasugerowała z diabelskim błyskiem w oku.

Tony zaśmiał się.

               – Wiem i pewnie przez to bym się spóźnił.

Alice odpowiedziała mu śmiechem.

               – Znalazłaś śniadanie, które ci zostawiłem?

               – Tak. Jest tego tak dużo, że nie mam pojęcia od czego zacząć.

               – Lepiej coś wymyśl – zażartował – Nie chciałbym pomyśleć, że jesteś małą, niegrzeczną dziewczynką, która nie jada śniadań.

Alice błyskawicznie się zarumieniła.

               – Nie… Ja zjem – zapewniła – Tylko dopiero co wstałam i jeszcze jestem… trochę zaspana.

               – No dobrze, kotku – mruknął pobłażliwie.

Po chwili zaczęli rozmawiać na różnorodne tematy, - od pogody, aż po amerykańskie prawo, w którym zabrania się całowania śpiących kobiet* -, a kiedy skończyli, Alice nie mogła uwierzyć, że było już w pół do pierwszej. 
 
Gdy ponownie udała się do kuchni, tylko jeden rogalik trafił na jej talerz, a reszta uczty pozostała na swoim miejscu. Może coś w tym było, że Tony nazwał ją dziewczynką nie jadającą śniadań, bo jeśli nie jadała porcji dla kolibra, to nie jadała jej wcale. Tak jak i dziś. Weszła do sypialni, a kiedy dotarła do łóżka, nadgryzła rogalika i odłożyła go na bok razem z talerzykiem. Pewnie gdyby Tony tu był, nie pozwoliłby jej tak szybko zakończyć śniadania, co dotarło do niej, gdyż zastygła i zaczęła sobie wyobrażać tą sytuację.

               –  Na pewno chciałby, żebym zjadła więcej. To głupie. Jedni ludzie lubią śniadania, a inni ich nie potrzebują. Powiedziałabym mu to. Ciekawe, czy dałby mi za to klapsa? Chyba nie, chociaż… on nie lubi sprzeciwów. Już za to dostałabym kilka klapsów… Na goły tyłek, tak jak wczoraj…

Wspomnieniami, cofnęła się do lania, które choć wtedy było okropne, to teraz obudziło w niej podniecenie. Zsunęła rękę w dół, do miejsca, które ją przyzywało. Przypomniała sobie, jak leżała wypięta na aucie Tony’ego, a jej goła pupa - niczym symbol nieposłuszeństwa -, czekała na bicie. Delikatnie musnęła swoją łechtaczkę. Uruchomiła napięcie, które przeszyło całe jej ciało i wyzwoliło śmielsze pragnienia. Zaczęła się pieścić tak, jak zrobiłby to Tony, który to teraz - w jej umyśle -, właśnie trzymał ją na kolanie i smagał ręką po pośladkach. Był bezlitosny, mogła krzyczeć i rzucać się na wszystkie strony, a on i tak robił z nią wszystko, co chciał. A chciał ją ukarać, surowo i przykładnie, by nigdy więcej się nie odważyła wyzwać go na pojedynek. Jakie to było głupie, chcieć się siłować z mężczyzną, który był  dwa razy większy od niej i pewnie aż czterokrotnie silniejszy, ale… przecież to nie była prawdziwa walka. Raczej pokaz, na którym została przemieniona w małą, bezbronną dziewczynkę. Tylko, że ta dziewczynka, teraz wzdychała głosem dojrzałej kobiety i poruszała biodrami w górę i w dół, by doprowadzić się do stanu rozkoszy i spełnienia. Wyobrażała sobie wokół talii zaciśniętą rękę Tony’ego, jego dłoń trzaskającą o jej nagie pośladki. Tą niemoc i strach, kiedy ciało zostaje skrępowane cudzą siłą, a własna wola przestaje mieć znaczenie. Przeszył ją dreszcz przyjemności, natarła na łechtaczkę mocniej i osiągnęła orgazm, który wyrwał z jej piersi cichy jęk.

Gdy emocje opadły, Alice rozejrzała się zawstydzona. Niby nie obce jej było sprawianie sobie przyjemności, a jednak zawsze po wszystkim odczuwała osobliwe poczucie winy, jakby zamiast czegoś miłego, zrobiła coś złego. To uczucie najłatwiej można było odegnać za pomocą codziennej rutyny, więc Alice udała się pod prysznic, nie wiedząc że i tam odezwą się w niej niezaspokojone pragnienia… A te z pomocą silnego strumienia wody i niesłabnących myśli sprawiły, że kąpiel zabrała jej o wiele więcej czasu, niż zwykle.

Myśli o Tony’m wypełniały cały jej dzień. Kiedy zadzwonił po raz drugi, tuż przed północą, Alice akurat oglądała angielską komedię, o czym mu opowiedziała i tak przegadali całą godzinę. Zadziwiające było, z jaką łatwością znajdowali wspólny język, robiąc ze zwykłych tematów dysputy, które mogłyby się ciągnąć i ciągnąć. Alice uwielbiała słuchać jego głosu, poznawać jego myśli i kiedy przyszedł czas, że zamknęła oczy, myślała już tylko o następnym telefonie od Tony’ego…


* Mowa tu o zapisie prawnym obowiązującym w USA w stanie Kolorado. Dla zainteresowanych, pełna lista absurdów w amerykańskim prawie dostępna jest pod linkiem http://globalka.pinger.pl/m/801114
... 


12 komentarzy:

  1. Praca nad następną częścią trwa :-) Wybaczcie, jeśli zawczasu nie odpisuję na komentarze, lub na maile - staram się to robić przynajmniej raz w tygodniu, ale ostatnio brakuje mi czasu nawet na ten jeden raz. :-/ Nie zrażajcie się tym proszę i piszcie, komentujcie wszystko, co chcecie. Czekam na Wasze opinie. ;-)
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie

    Poena

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem jak dalej się potoczy sprawa z jej pracą i czy wiadomość ze się spotyka z Tonym obeszła cały personel :)
    Po przeczytaniu tej części to zastanawiam się czy i ja sie w nim nie zakochuje haha
    Czekam z niecierpliwością na następne części.
    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek z jej pracą będzie w następnych częściach :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Żałuję, że tak szybko trafiłam na ten blog! Obawiam się, że teraz nic innego już nie będzie mi się podobać. Piszesz genialnie! Z taką lekkością, a opowiadana wciągają już od pierwszego zdania. Cały blog przeczytałam w jeden dzień. Składam szczere gratulacje na Twoje ręce i z niecierpliwością czekam na kontynuacje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie Ci dziękuję za te przemiłe słowa :) Nie chcę zapeszać, ale istnieje duża szansa na to, że kontynuację opublikuję w stosunkowo niedługim czasie ;)

      Usuń
  5. Brakowało mi Twoich opowiadań. Jak zwykle genialna część. Dziękuję Ci bardzo ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też się cieszę że wrzuciłas kolejną część brakowało mi już Twojego opowiadania jak zwykle świetne :-) pewnie wiele osób sie ze mną zgodzi że twoje opowiadania bardzo pobudzają wyobraźnię...Alice uświadomiła sobie że lubi być karana bo mimo strachu i bólu podnieca ja to. ..pozdrawiam Lalpaula.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że tak piszesz. Dla autora takie słowa to najlepsza nagroda za pisanie :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak , wyobraźnia pracuje. Ja też lubię tu zaglądać. Trochę od siebie odpoczną trochę zatęsknią z sobą. Jak widać Alice odkrywa swoje nowe doznania . Jestem też. Ciekawa co z jej pracą,przecież człowiek nie żyje samą miłością. Fajnie że znajdujesz czas na kolejne części. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Z trudem, ale na szczęście znajduję, choć to zazwyczaj trudna walka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz to odnoszę wrażenie, że on w niej widzi niedorosłą dziewczynkę, z którą trzeba się obchodzić jak z jajkiem i przylać, gdy wkłada palce do kontaktu. Dorosłej osobie trzeba się czasami pozwolić poparzyć i uczyć na własnych błędach, a nie przed wszystkim ustrzegać i zawsze za nią decydować. Czekam na moment, w którym Tony wreszcie zobaczy w Alice dojrzałą, pewną siebie, wyrazistą kobietę, po prostu partnerkę, a nie kobiecinę do tresowania.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń