black

black

piątek, 12 czerwca 2015

CR VII - opowiadanie o laniu



 Casino Royal



Rozdział VII

 

 

Szaro-błękitny dywan pokrywał podłogę w całym pokoju. Było tu ciemno i chłodno, zupełnie inaczej niż na dworze, gdzie słońce i wysoka temperatura, dawały się we znaki nawet ptakom siedzącym w cieniu drzew.

To ich skargi obudziły Alice. Przewróciła się na brzuch i jeszcze zaspana, uniosła głowę. Była w apartamencie hotelu kasyna Royal, w miejscu, gdzie luksus i dobrobyt panowały niepodzielnie.

Hotel bezpośrednio przylegał do budynku, w którym pracowała Alice, aczkolwiek na tym piętrze jeszcze nigdy nie była. Lokowano tu tylko najważniejszych gości, więc nowa osoba, pracująca raptem niecały miesiąc, nie była dopuszczana do obsługi tak ważnych klientów.

Teraz jednak Alice tu była i mogła rozejrzeć się po pokoju. Był nowoczesny, przestronny, ze strategicznie ułożonymi meblami, gdzie po bokach dwuosobowego łóżka stały ciemne szafeczki nocne, a na nich znajdowały się podłużne, małe lampki. Po prawej stronie łóżka stał fotel z grubym oparciem, zaś po lewej stronie, tam gdzie spał Tony, wznosiły się wielkie okna, sięgające od podłogi aż po sam sufit. Były zakryte żaluzjami o pionowych pasach, jednak i tak przez niektóre szczeliny zaglądało tu słońce. Jeden z promieni padł na wielki obraz wiszący nad łóżkiem, gdzie z dumą prezentował budynek kasyna Royal nocą. Trzeba było przyznać, że czerń otoczenia idealnie kontrastowała z kolorowymi światłami kasyna i kiedy Alice zapatrzyła się w nie, w myślach próbowała odtworzyć wydarzenia z zeszłej nocy. Nie było to łatwe, ponieważ gdy Tony wniósł ją do swojego apartamentu, reszta czasu stała się jedynie splotem dotyków, pocałunków i namiętnego seksu. Wszystko działo się, jakby poza jej kontrolą i świadomością, a jednak była tam i odwzajemniała każdą pieszczotę i każdą czułość. Czerpała z tego radość, satysfakcję, dochodziła, jakby znał jej ciało lepiej od niej samej, aż w końcu oboje wyczerpali swoje moce i zasnęli, wtuleni w siebie.

Spojrzała na Tony’ego. Spał, oddychając miarowo i głęboko. Pomyślała, że miał teraz bardzo łagodny wyraz twarzy, choć o tym na pewno decydowały jego oczy, w których kryło się wszystko to, co dawało mu władzę i pozycję. 

Przeniosła wzrok na jego klatkę piersiową. Ukazywała mięśnie niczym ze stali i siłę, którą ze sobą niosła. Przekonała się o tym, gdy kochali się pod ścianą, a jej stopy nawet troszeczkę nie dotykały podłogi. Na myśl o tym, uśmiechnęła się do siebie.

Jednak nieważne, jak to były wspaniałe przeżycia, to i tak wszystko sprowadzało się do jednego: przespała się z szefem… i to nie z tym miłym i niegroźnym Jankiesem, który oficjalnie figurował w papierach, lecz z tym prawdziwym, dzierżącym władzę w imieniu przestępczego świata… Jak to się mogło dla niej skończyć?

Zaczęły ją dopadać wątpliwości, gdy nagle poczuła dotyk na policzku. To Tony się przebudził i głaskał ją po twarzy.

               –  Cześć kotku – szepnął. 

Alice ze wszystkich sił zapragnęła się przytulić. Przysunęła się do Tony’ego, w tej samej chwili słysząc pukanie do drzwi. Ktoś wszedł. Cała zesztywniała, z brodą opartą na piersi Tony’ego. Kto to mógł być? Pokojówka Marry? Albo Rosalia? Od razu ją rozpoznają i wszystko rozgadają. Albo gorzej: któraś z kelnerek… Zaczęła nasłuchiwać kroków i gdy usłyszała charakterystyczne skrzypnięcie hotelowego wózka, była już pewna, że to ktoś od niej z pracy. Z przejęcia, zagryzła wargi. Na szczęście ten ktoś nie mógł jej rozpoznać, bo leżała na brzuchu, pod kołdrą i do tego włosy przysłaniały jej twarz – ale nie na długo. Tony zaczął je odgarniać z jej czoła, jakby go strasznie bawiło, że z taką desperacją próbowała się ukryć.

               –  To tylko Enrico, nie przejmuj się – wyszeptał.

Alice przyjęła do wiadomości, że to był jeden z jego ludzi, ale i tak na wszelki wypadek pozostała w bezruchu.

Stuki szkła i różnych metalowych przedmiotów trwały jeszcze tylko chwilę, a potem zakończył je dźwięk zamykanych drzwi. Tuż przed tym Tony kiwnął głową, jakby komuś odpowiadał albo dziękował, ale nim Alice odgadła, które z nich to było, poczuła zapach gorącego pieczywa. Odwróciła się i wszystko stało się jasne. Enrico przywiózł śniadanie. Na przykrytym jasno-zielonym obrusem wózku, dojrzała górę jedzenia, - różnorakie wędliny, sery i warzywa - a także talerze, filiżanki i sztućce.

               –  Wyspałaś się? – zapytał Tony, odwracając jej uwagę od wózka.

Czuła się doskonale, jednak nim zdążyła o tym powiedzieć, poczuła przeszywający prąd, który zazwyczaj pojawia się, gdy człowiek wyjdzie z domu i przypomni sobie o włączonym żelazku - albo o spóźnieniu… 

               –  Która godzina? – zapytała.

Tony zerknął na zegarek, którego nie zdjął na noc z ręki.

               –  Tuż przed dziesiątą – odparł.

               –  Cholera, muszę iść – rzuciła, zagarniając kołdrę.

Opatuliła się nią i usiadła na krawędzi łóżka.

               –  A ty dokąd? – zdziwił się Tony.

               –  Muszę się przebrać, wykąpać i zdążyć do pracy – wyliczyła, już łapiąc zadyszkę na samą myśl o tym, ile czasu jej to zajmie.

Niecierpliwym wzrokiem zaczęła przeczesywać podłogę, bo doskonale pamiętała, że jej stanik spadł gdzieś w okolicach fotela, ale jak na złość nigdzie go nie było.

               – Alice, zwolnij – poprosił Tony, ziewając tak spokojnie, jakby nie rozumiał jej pośpiechu. 

A Alice – wręcz przeciwnie – przeniosła się na drugi koniec łóżka, by stamtąd spróbować wypatrzyć swoją odzież.

Może to ona nic nie rozumiała. Tony obserwował ją jeszcze tylko przez chwilę, aż w końcu mruknął:

               – Dobra, dość tego –  i nim Alice się spostrzegła, wylądowała tuż obok niego. Zaprotestowała, gdy ją objął:

               – Nie, Tony… Muszę zdążyć…

               – Leż cichutko – nakazał.

Sięgnął po telefon stacjonujący przy łóżku i wybrał jakiś numer.

               – Daj mi Jankiesa do telefonu – rozkazał.

Alice zrobiła wielkie oczy, a Tony kontynuował:

               – Kojarzysz dziewczynę o imieniu Alice? Dobrze. Odznacz sobie, że dziś ma wolne.

Odłożył telefon, a Alice jak leżała w bezruchu tak leżała dalej i nie mogła oderwać zszokowanego spojrzenia od Tony’ego. Mało, że jej szef na pewno oczekiwał wyjaśnień, czemu wczoraj zniknęła na pół dnia, to teraz jeszcze usłyszał, że ma jej dać wolne; ot tak, koniec i kropka. Już chciała to jakoś skomentować, ale zamilkła, czując na szyi pocałunek. Był niesamowicie żarliwy i to do tego stopnia, że wstrzymała oddech pozwalając, by przez jej ciało przeszedł dreszcz przyjemności. 

Teraz Tony zaczął ją gładzić po ramionach, piersiach i brzuchu, aż natrafił na miejsce, gdzie Alice miała łaskotki. Odwróciła się na bok ze śmiechem, a Tony nie odpuścił i tym razem wcałował się w jej ucho. Widać było, że pragnął jej ciała bardziej, niż czegokolwiek innego na świecie. Przemierzył palcami w dół jej pleców i gdy doszedł do pośladków, Alice cichutko jęknęła.

               – Pokaż mi się – powiedział, w tej samej chwili ściągając z niej kołdrę.

To było dziwne, ale mimo iż spędziła z nim noc i to pełną śmiałego seksu, to i tak poczuła się skrępowana, iż widzi ją w całej okazałości. 

Tony łagodnie naparł na nią ręką, by położyła się na brzuchu i musnął palcami jej pośladki. Miała tam tylko dwa ślady, ale i tak kiedy ich dotknął, Alice poruszyła się. 

               – Boli? – zapytał.

               – No wiesz… Masz ciężką rękę  –  odparła, nie podnosząc głowy, by nie zobaczył jej zawstydzonej miny.

Tony westchnął.

               – Może gdybyś płakała, zamiast mówić mi, jak to mu nie dowaliłem, to bym cię nie sprał.

Na zakończenie pogłaskał ją po udzie i przykrył kołdrą, zaraz wstając z łóżka.

               – No tak, od tego się zaczęło – przypomniała sobie.

               – Kim on był? – zapytała nagle.

Tony spojrzał na nią uważniej, ale nie wyglądało na to, by chciał jej odpowiedzieć.

               – Sądziłam, że to był ten sam facet, który dał mi kwiaty od ciebie…? – pociągnęła rozmowę dalej.

Tony w końcu uległ. 

               – Nie. Marco jest jego kuzynem, może dlatego wydał ci się znajomy… Chcesz kawy czy herbaty? 

Zmienił temat, czego Alice bardzo żałowała, bo miała ochotę zadać mu jeszcze z tysiąc pytań. Nic o nim nie wiedziała, poza tym, że był świetnym kochankiem i traktował pana Jankiesa, jak szeregowego pracownika.

               – Kawę. Czarną – poprosiła.

Tony ubrał bieliznę, spodnie od czarnego garnituru, a potem podszedł do wózka i przyszykował dla Alice śniadanie. Nałożył na talerz tyle jedzenia, że gdy Alice dostała do ręki naczynie, zadziwiła ją jego waga. Po chwili przyniósł jej kawę, a Alice czując, że okazja do zadawania pytań zaraz przepadnie, postanowiła zaryzykować i…

               – Ten telefon wczoraj… – odezwała się niepewnie – Czy to było coś ważnego?

Tony leciutko się do niej uśmiechnął, lecz nic nie powiedział. Chyba nie spodziewał się usłyszeć takiego pytania. Postawił kawę na stoliczku i podszedł do wózka raz jeszcze, tym razem szykując śniadanie dla siebie. Dopiero gdy usiadł na łóżku, Alice doczekała się odpowiedzi. 

               – Chodziło o jacht – wytłumaczył.

               – O jacht?

               – Zadatkowałem go i w sumie to zapomniałem, że do wczoraj trzeba było podpisać umowę, inaczej jacht przepadnie.

Wziął do ręki grzankę i zaczął ją smarować masłem, za to Alice w ogóle się nie interesowała jedzeniem.

               – I? Straciłeś go? – dociekała.

               – Nie – zaśmiał się, a ona domyśliła się, co miał na myśli.

Taki człowiek jak on, sam ustalał zasady, tylko pewnie właściciel jachtu jeszcze o tym nie wiedział.

               – Więc… lubisz żeglować? – zagadnęła.

               – Niespecjalnie – odparł, biorąc gryz grzanki – Jacht jest tylko do interesów.

Alice zmarszczyła brwi. Nie do końca rozumiała, jak jacht mógłby się przydać Tony’emu do interesów, chyba że… I nagle ją olśniło: pieniądze, folia, woda, jacht - Wszystko pasowało. 

               – To dlatego część pieniędzy została zafoliowana – pomyślała Mają przepłynąć morze.

Tylko jak o to zapytać? Ciekawość wprost zżerała ją od środka. Czy miała rację? Czy pieniądze faktycznie zostały zafoliowane, by przemycić je przez morze?

               – To… Kiedy go kupisz? – zapytała, niby obojętnie.

Tony nagle zerknął na nią z jakąś dziwną powagą na twarzy.

               – Można pomyśleć, że pracujesz dla policji.

               – Ja? Czemu tak mówisz?

               – Bo zadajesz strasznie dużo pytań.

 Alice poczuła się skarcona i spuściła głowę. Wtedy Tony uśmiechnął się.

               – Ale chyba wiem, jak temu zaradzić…    dodał i nabił na widelec plasterek wędliny    Otwórz buzię    poprosił, podsuwając jej kęs. 

               – Byłam tylko ciekawa… – powiedziała, tym samym niezdarnie się tłumacząc. 

               – Tak, pamiętam o twojej ciekawości. Otwórz buzię.

Posłusznie, Alice spełniła jego prośbę.

               – Smakuje ci?

               – Yhm – przytaknęła, jeszcze żując kęs.

               – To prosciutto crudo nazionale, włoska dojrzewająca wędlina. A to…   podsunął jej do ust malutkiego pomidora   …jest piennolo.

Następne rzeczy z jego talerza również powędrowały do Alice i nim się obejrzała, zjadła pół jego śniadania i poznała szereg włoskich słów. Zastanawiała się, czy wszyscy włosi mają taką słabość do dobrego jedzenia, kiedy Tony nagle powiedział:

               – Chciałbym, żebyś tu dziś została.

Propozycja zaskoczyła Alice.

               – Tu? W twoim apartamencie?

               – Najlepiej w łóżku, naga i zaspana jak teraz – odparł z wymownym uśmiechem.

Rozbawiona i speszona, spojrzała w dół. Fakt, czuła się sennie, bo zazwyczaj nie jadała dużych śniadań, a to, które właśnie zjadła, zapełniło jej żołądek po brzegi.

Tak czy inaczej zastanowiła się nad odpowiedzią i doszła do wniosku, że pozostanie tutaj nie byłoby dobrym pomysłem. 

Uśmiechnęła się do Tony’ego.

               – To brzmi naprawdę kusząco, ale nie mogę.

               – Posłuchaj…   powiedział i się nachylił   Wyjdę teraz na parę godzin, a kiedy wrócę…   powoli wsunął dłoń pod kołdrę    …zabiorę cię do restauracji, gdzie poznasz wszystkie smaki Włoch…   delikatnie zaczął ją pieścić i nagle zrobił to silniej    …ale to będzie potem… – zagroził, wykonując teraz ruchy, które nieuchronnie i stanowczo zaczęły ją przybliżać do orgazmu    …kiedy już z tobą skończę, a ty nie będziesz mogła złapać tchu.

Groźba już zaczęła się spełniać i Alice zamknęła oczy, nie mogąc się powstrzymać przed wydaniem z siebie jęku rozkoszy. Rozsunęła uda.

Dwie minuty. Tyle mu zajęło, by doprowadzić ją do orgazmu. Strasznie ją to zawstydziło, bo nie była pewna, czy to normalne, by kobieta mogła tak szybko dojść. Dla mężczyzn taki czas zazwyczaj stanowił problem, ale co, jeśli tym razem tyczył się on kobiety?

Tony chyba się nad tym nie zastanawiał, bo w oczach miał spojrzenie zwycięzcy, a na ustach uśmiech. Wstał.

               – Poczekaj… – powiedziała – Ja nie mogę tu zostać przez cały dzień.

               – Możesz – pocałował ją – i zostaniesz.

To jego władcze podejście, jednocześnie ją załaskotało i ukuło. Lubiła, kiedy okazywał stanowczość , ale z drugiej strony, kiedy zaczynała czuć, że traci prawo głosu, rodził się w niej bunt, który nawoływał do odzyskania niepodległości.

Nic jednak nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się do Tony’ego.

Kiedy już wyszedł, przeciągnęła się na łóżku i ziewnęła. Miała w głowie wiele myśli, które wędrowały od jednego tematu do drugiego, powoli odsuwając ją od rzeczywistości. Jej oczy robiły się coraz cięższe i cięższe, aż w końcu zamknęła je i odpłynęła w sen.

Obudziła się sama. W pokoju było cicho i tylko jej ruchy, kiedy się podnosiła, wygenerowały jakikolwiek szmer. Rozejrzała się. Była tu tylko ona. Spojrzała na okno i uświadomiła sobie, że musiała spać dość długo, ponieważ słońce przesunęło się i teraz jego promienie ledwo co wpadały do pokoju.

Westchnąwszy, usiadła na łóżku. Miała nadzieję, że będzie tu Tony, ale cóż, musiała na niego poczekać. Postanowiła się ubrać, choćby na wypadek, gdyby ktoś inny chciał tu przyjść – na przykład Rosalia, albo Marry…

Tym razem zbieranie odzieży poszło jej lepiej i dość szybko odnalazła wszystkie części swojej garderoby, poza jedną rzeczą: stanikiem. Niby mogła się bez niego obejść, gdyby zaginął na dobre, ale skoro miała czas, to co jej szkodziło poszukać? Chodziła, rozglądała się i kucała pod każdym większym meblem, lecz bez rezultatów. W końcu go wypatrzyła i wcale nie był nigdzie schowany, lecz leżał pod koszulą Tony’ego, a ta spoczywała sobie na fotelu obok łóżka. Sięgnęła po stanik i pociągnęła go do siebie, niespodziewanie czując opór. Nim zorientowała się co i jak, usłyszała huk pod nogami. Coś spadło. Spojrzała w dół i zamarła… Leżał tam pistolet. Duży, czarno-srebrny, zapięty w skórzanej kaburze. Przeszły ją ciarki i szybko odsunęła się od broni. Nie miała pojęcia, jak podejść do tego znaleziska, bo o broni wiedziała tylko tyle, że zabija jednym pociągnięciem spustu. Im dłużej na nią patrzyła, tym szybciej oddychała, aż nagle wstrzymała wdech.

               – Muszę ją podnieść – pomyślała – Tony zorientuje się, że ktoś ją ruszał, skoro leży na podłodze.

Nie mając za wielkiego wyboru, kucnęła i wysunęła dłoń po pistolet. Była w stanie przysiąc, że zrobiono go z najzimniejszego metalu, z jakim kiedykolwiek się spotkała. Końcówki palców natychmiast zrobiły jej się lodowate, ale nie przez metal, tylko z nerwów, bo właśnie go podniosła. Jego ciężar mogłaby porównać do małej hantli, która zawsze zaskakuje, że jest taka niewielka a taka ciężka. Ten pistolet wręcz ciążył jej w dłoni i czym prędzej odłożyła go na fotel, pod koszulę Tony’ego. 

Usiadła na łóżku.

               – Jest kim jest, a ty się z nim przespałaś…   powiedziała do siebie ponuro w myślach   Z gangsterem… Z człowiekiem, który ma broń… Nawet nie wiesz, czym się zajmuje. Może być zabójcą, a ty siedzisz sobie w jego pokoju...

Powróciły do niej rozterki, że wdała się w niebezpieczną relację z kimś, kogo jej matka - gdyby jeszcze żyła - , kazałaby unikać.

               – Muszę stąd wyjść – zdecydowała.

Pociągał ją, może nawet zaczęła się w nim zakochiwać, ale to było za mało, by móc uciszyć rozsądek, a ten nie przestawał pytać: „Co o nim wiesz, Alice? Do czego jest zdolny, a do czego nie? Co do ciebie czuje?”.

Te pytania nie opuszczały jej aż do momentu, w którym podeszła do drzwi. Teraz ważniejsze stało się to, czy uda jej się wyjść niezauważoną. Zaczęła nasłuchiwać tego, co działo się na korytarzu i gdy upewniła się, że było tam cicho, otworzyła drzwi.

               – Udało się. Nikogo tu nie ma – pomyślała z ulgą.

               – Alice? – zapytał damski głos znikąd.

Alice odwróciła się. Patrzyła na nią Nicole, która musiała się gdzieś przyczaić na uboczu, a do piersi przyciskała telefon, jakby miała na sumieniu nieregulaminową przerwę poświęconą sms-om. Z niedowierzaniem w oczach przeniosła wzrok na klamkę, na której Alice jeszcze trzymała dłoń.

               – Spałaś tu…? – zapytała, jakby miała zaraz umrzeć, gdyby usłyszała potwierdzenie.

Alice nic nie odpowiedziała, tylko spojrzała Nicole prosto w oczy. 

               – Ja pierdolę… – jęknęła zawyżonym głosem Nicole i w sekundę zawinęła się do windy.

Alice pozostała na miejscu. 

               – No i stało się… – pomyślała – Nicole zaraz wszystkim opowie, co widziała. Trudno, prędzej czy później prawda i tak wyszłaby na jaw…

Musiała poczekań na korytarzu jeszcze chwilę, bo Nicole zajęła jedyną windę dla pracowników, a ta dla gości nie wchodziła w grę.

W końcu pojawiło się światełko.

Teraz wystarczyło tylko wejść do windy, zjechać do pralni, wyjść ich służbowym wyjściem, obejść budynek, wejść swoim wejściem, dostać się do szatni po ciuchy, torebkę i znów wyjść – wszystko, byleby tylko nie spotkać się z nikim z pracy.

 Czy to był prosty plan? Nie, absolutnie nie, a jednak Alice się udało – po kilkunastu minutach była już w drodze do domu.

...


1 komentarz:

  1. A więc Tony jest władczy, bystry, seksowny i inteligentny, a Alice? Dziewczyna naprawdę blado przy nim wypada, ale uważam, że temu jest też trochę winna twoja narracja, bo ty głównie zachwycasz się nim, piszesz co jej się w nim podoba, jakie on ma cechy, jaki on to nie jest, a w ogóle odsuwasz Alice na bok i brak mi spojrzenia Tonego na dziewczynę. Takich drobnostek, jak to co on o niej myśli, co sądzi, itd.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń