Casino Royal
Rozdział XII
Dziwna, narastająca
melodia, wpadła i wypadła z uszu Alice. Nie rozpoznała jej, nawet nie umiała
określić skąd się wzięła, gdy ucichła i w pokoju znów zapanowała słodka cisza. Sen
nie dał się spłoszyć i Alice pogrążyła się w nim, by po chwili zostać jeszcze
bardziej ululaną, przez gładzącą ją po głowie dłoń. Nie spostrzegła, że to
budzik w telefonie Tony’ego zakłócił jej spokój i że Tony wstał z łóżka. Nie
usłyszała, jak się kąpał, ani jak rozmawiał przez telefon, zamawiając z
pobliskiej restauracji śniadanie. Usłyszała tylko jego szept, kiedy się pochylił
nad nią ze słowami:
– Cześć
kotku.
– To
już…? – zapytała sennie.
– Tak.
Zaraz wyjeżdżam.
– Ale… Miałeś mnie obudzić.
– I
budzę. A teraz usypiam – odrzekł z uśmiechem.
– Nie…
– Śpij,
Alice – wyszeptał i pogłaskał ją po policzku – Śpij…
Nie zdołała się obronić
przed tym rozkazem, a Tony wzmocnił go, gładząc ją po głowie, szyi oraz
ramionach. Alice nie chciała, naprawdę nie chciała i… zasnęła, jak dziecko.
…
Kiedy obudziła się już
na dobre, była wręcz zdruzgotana minionym porankiem.
– Jak ja mogłam dać
mu się tak uśpić? – kołatało jej się w głowie – Przecież chciałam z nim jeszcze posiedzieć,
porozmawiać… Nie będzie go tydzień! – rozpaczała w myślach.
Spojrzała na zegarek.
– Chryste,
jedenasta…? To ile ja spałam?
Całe dziesięć godzin, a
Tony dokładnie połowę tego. Być może dlatego, kiedy się z nią żegnał, była taka
nieprzytomna…Teraz jednak miała oczy szeroko otwarte i jasny umysł, co pozwoliło
jej dostrzec małą kartkę leżącą obok łóżka. Zaciekawiona, sięgnęła po nią.
„Kiedy się obudzisz, będę już o kilka godzin bliżej” –
napisał Tony.
To były
najsłodsze słowa, jakie kiedykolwiek do niej skierował i Alice uśmiechnęła się
rozczulona nimi. Przeczytała dalej:
„Zastanów się, jak spędzisz najbliższe parę dni. Tydzień urlopu
powinien Ci w tym pomóc”
Alice
znieruchomiała. Przypomniała sobie, że właśnie teraz – w tym momencie – powinna
być już w pracy i notować zamówienia od gości. Poczuła się jak mały diabełek, kiedy
uzmysłowiła sobie, że może tak po prostu zostać w domu i nikt ani nic nie przysporzy
jej za to kłopotów. Oczywiście była świadoma, że może się to nieco odbić na jej
finansach, ale czasami człowiek ma tak dość pracy, że jest gotów postawić swoją
chwilę wolności wyżej niż pieniądze.
Odprężona,
rozciągnęła się na łóżku i przeczytała ostatnie zdanie:
„Zadzwonię koło południa”.
– Czyli już niedługo – uradowała
się w myślach.
Zrobiła
ruch, by wstać i nagle syknęła głośno „Au…!”, krzywiąc się z bólu.
– Nie mogę siadać… Jest gorzej niż
wczoraj.
Taką
pamiątkę pozostawił jej na pośladkach Tony. Zawstydziło ją to, ponieważ poczuła
się tak, jakby tu stał i groził jej palcem. Tylko za co? Czego mógłby chcieć;
Co miała zrobić?
Z większą
ostrożnością, podniosła się z łóżka. Swoje kroki skierowała wprost do kuchni, a
tam ujrzała stół zastawiony jedzeniem. Bez dwóch zdań, zmieszczenie tego
wszystkiego na tak maleńkim blacie, stanowiło nie lada wyzwanie nawet dla
fanatyka Tetris. Była tym rozbawiona podwójnie, gdyż wyobraziła sobie Tony’ego
krzątającego się po jej kuchni i to jeszcze w garniturze.
Chciała
zasiąść do tego stołu i zacząć jeść, ale świadomość, że miała na sobie
wczorajszą sukienkę pokierowała ją z powrotem do sypialni, gdzie się przebrała
w wygodną koszulkę i spodenki sportowe. Jednak nawet tu, podczas wykonywania tych
czynności, Alice krzywiła się i zamykała oczy. Spodenki może i były cienkie i
lekkie, ale będąc też ciasnymi, wymagały wsunięcia na obolałe pośladki. Był
moment, gdy przez chwilę się zastanawiała, czy nie obejrzeć swoich śladów, ale
potem doszła do wniosku, iż wcale tego nie chce. Czuła je bardzo dokładnie i
nie potrzebowała lustra, by wiedzieć, że znaki które tam były, można było
opisać jako straszne, lub bardzo straszne.
Kiedy
wróciła do kuchni, przyszło jej się zmierzyć z następnym problemem, a
mianowicie, gdzie zjeść śniadanie. Łóżko wydało jej się najlepszym miejscem,
gdyż tam mogła leżeć i właśnie z tą myślą, sięgnęła po talerz. W tej samej
sekundzie rozległ się dzwonek telefonu i nie pochodził znikąd indziej, jak z
jej komórki.
– Tony – pomyślała
podekscytowana.
W sekundę
znalazła się przy swojej torebce, która leżała w przedpokoju i jeszcze szybciej
wyciągnęła z niej komórkę.
– Halo? – zaczęła rozmowę z szerokim od ucha do ucha uśmiechem.
– Cześć, kotku. Nie obudziłem?
– Nie i w zasadzie to nie wiem, co mam o tym myśleć… – odpowiedziała wciąż
uśmiechnięta, ale przez jej głos przebiła się nuta żalu za poranek – Czemu mnie
nie obudziłeś?
– Obudziłem cię, kotku. Tylko później pozwoliłem ci spać.
– Dlaczego?
– Może chciałem, żebyś się wyspała? A może po prostu nie lubię pożegnań?
– Wiesz, mogło być całkiem przyjemnie – zasugerowała z diabelskim błyskiem
w oku.
Tony
zaśmiał się.
– Wiem i pewnie przez to bym się spóźnił.
Alice
odpowiedziała mu śmiechem.
– Znalazłaś śniadanie, które ci zostawiłem?
– Tak. Jest tego tak dużo, że nie mam pojęcia od czego zacząć.
– Lepiej coś wymyśl – zażartował – Nie chciałbym pomyśleć, że jesteś małą,
niegrzeczną dziewczynką, która nie jada śniadań.
Alice
błyskawicznie się zarumieniła.
– Nie… Ja zjem – zapewniła – Tylko dopiero co wstałam i jeszcze jestem…
trochę zaspana.
– No dobrze, kotku – mruknął pobłażliwie.
Po chwili
zaczęli rozmawiać na różnorodne tematy, - od pogody, aż po amerykańskie prawo,
w którym zabrania się całowania śpiących kobiet* -, a kiedy skończyli, Alice nie
mogła uwierzyć, że było już w pół do pierwszej.
Gdy
ponownie udała się do kuchni, tylko jeden rogalik trafił na jej talerz, a
reszta uczty pozostała na swoim miejscu. Może coś w tym było, że Tony nazwał ją
dziewczynką nie jadającą śniadań, bo jeśli nie jadała porcji dla kolibra, to nie
jadała jej wcale. Tak jak i dziś. Weszła do sypialni, a kiedy dotarła do łóżka,
nadgryzła rogalika i odłożyła go na bok razem z talerzykiem. Pewnie gdyby Tony
tu był, nie pozwoliłby jej tak szybko zakończyć śniadania, co dotarło do niej,
gdyż zastygła i zaczęła sobie wyobrażać tą sytuację.
– Na pewno chciałby, żebym zjadła
więcej. To głupie. Jedni ludzie lubią śniadania, a inni ich nie potrzebują. Powiedziałabym
mu to. Ciekawe, czy dałby mi za to klapsa? Chyba nie, chociaż… on nie lubi
sprzeciwów. Już za to dostałabym kilka klapsów… Na goły tyłek, tak jak wczoraj…
Wspomnieniami, cofnęła
się do lania, które choć wtedy było okropne, to teraz obudziło w niej
podniecenie. Zsunęła rękę w dół, do miejsca, które ją przyzywało. Przypomniała
sobie, jak leżała wypięta na aucie Tony’ego, a jej goła pupa - niczym symbol
nieposłuszeństwa -, czekała na bicie. Delikatnie musnęła swoją łechtaczkę.
Uruchomiła napięcie, które przeszyło całe jej ciało i wyzwoliło śmielsze
pragnienia. Zaczęła się pieścić tak, jak zrobiłby to Tony, który to teraz - w
jej umyśle -, właśnie trzymał ją na kolanie i smagał ręką po pośladkach. Był
bezlitosny, mogła krzyczeć i rzucać się na wszystkie strony, a on i tak robił z
nią wszystko, co chciał. A chciał ją ukarać, surowo i przykładnie, by nigdy
więcej się nie odważyła wyzwać go na pojedynek. Jakie to było głupie, chcieć
się siłować z mężczyzną, który był dwa
razy większy od niej i pewnie aż czterokrotnie silniejszy, ale… przecież to nie
była prawdziwa walka. Raczej pokaz, na którym została przemieniona w małą, bezbronną
dziewczynkę. Tylko, że ta dziewczynka, teraz wzdychała głosem dojrzałej kobiety
i poruszała biodrami w górę i w dół, by doprowadzić się do stanu rozkoszy i
spełnienia. Wyobrażała sobie wokół talii zaciśniętą rękę Tony’ego, jego dłoń
trzaskającą o jej nagie pośladki. Tą niemoc i strach, kiedy ciało zostaje
skrępowane cudzą siłą, a własna wola przestaje mieć znaczenie. Przeszył ją
dreszcz przyjemności, natarła na łechtaczkę mocniej i osiągnęła orgazm, który
wyrwał z jej piersi cichy jęk.
Gdy emocje opadły,
Alice rozejrzała się zawstydzona. Niby nie obce jej było sprawianie sobie
przyjemności, a jednak zawsze po wszystkim odczuwała osobliwe poczucie winy,
jakby zamiast czegoś miłego, zrobiła coś złego. To uczucie najłatwiej można
było odegnać za pomocą codziennej rutyny, więc Alice udała się pod prysznic,
nie wiedząc że i tam odezwą się w niej niezaspokojone pragnienia… A te z pomocą
silnego strumienia wody i niesłabnących myśli sprawiły, że kąpiel zabrała jej o
wiele więcej czasu, niż zwykle.
Myśli o Tony’m
wypełniały cały jej dzień. Kiedy zadzwonił po raz drugi, tuż przed północą, Alice
akurat oglądała angielską komedię, o czym mu opowiedziała i tak przegadali całą
godzinę. Zadziwiające było, z jaką łatwością znajdowali wspólny język, robiąc ze zwykłych
tematów dysputy, które mogłyby się ciągnąć i ciągnąć. Alice uwielbiała słuchać
jego głosu, poznawać jego myśli i kiedy przyszedł czas, że zamknęła oczy, myślała
już tylko o następnym telefonie od Tony’ego…
* Mowa tu o zapisie prawnym obowiązującym w USA w stanie Kolorado. Dla zainteresowanych, pełna lista absurdów w amerykańskim prawie dostępna jest pod linkiem
http://globalka.pinger.pl/m/801114
...
Praca nad następną częścią trwa :-) Wybaczcie, jeśli zawczasu nie odpisuję na komentarze, lub na maile - staram się to robić przynajmniej raz w tygodniu, ale ostatnio brakuje mi czasu nawet na ten jeden raz. :-/ Nie zrażajcie się tym proszę i piszcie, komentujcie wszystko, co chcecie. Czekam na Wasze opinie. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was bardzo serdecznie
Poena
Ciekawa jestem jak dalej się potoczy sprawa z jej pracą i czy wiadomość ze się spotyka z Tonym obeszła cały personel :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tej części to zastanawiam się czy i ja sie w nim nie zakochuje haha
Czekam z niecierpliwością na następne części.
Pozdrawiam M.
Wątek z jej pracą będzie w następnych częściach :)))
OdpowiedzUsuńŻałuję, że tak szybko trafiłam na ten blog! Obawiam się, że teraz nic innego już nie będzie mi się podobać. Piszesz genialnie! Z taką lekkością, a opowiadana wciągają już od pierwszego zdania. Cały blog przeczytałam w jeden dzień. Składam szczere gratulacje na Twoje ręce i z niecierpliwością czekam na kontynuacje! :)
OdpowiedzUsuńStrasznie Ci dziękuję za te przemiłe słowa :) Nie chcę zapeszać, ale istnieje duża szansa na to, że kontynuację opublikuję w stosunkowo niedługim czasie ;)
UsuńBrakowało mi Twoich opowiadań. Jak zwykle genialna część. Dziękuję Ci bardzo ! :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńJa też się cieszę że wrzuciłas kolejną część brakowało mi już Twojego opowiadania jak zwykle świetne :-) pewnie wiele osób sie ze mną zgodzi że twoje opowiadania bardzo pobudzają wyobraźnię...Alice uświadomiła sobie że lubi być karana bo mimo strachu i bólu podnieca ja to. ..pozdrawiam Lalpaula.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak piszesz. Dla autora takie słowa to najlepsza nagroda za pisanie :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńO tak , wyobraźnia pracuje. Ja też lubię tu zaglądać. Trochę od siebie odpoczną trochę zatęsknią z sobą. Jak widać Alice odkrywa swoje nowe doznania . Jestem też. Ciekawa co z jej pracą,przecież człowiek nie żyje samą miłością. Fajnie że znajdujesz czas na kolejne części. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ trudem, ale na szczęście znajduję, choć to zazwyczaj trudna walka :)
OdpowiedzUsuńTeraz to odnoszę wrażenie, że on w niej widzi niedorosłą dziewczynkę, z którą trzeba się obchodzić jak z jajkiem i przylać, gdy wkłada palce do kontaktu. Dorosłej osobie trzeba się czasami pozwolić poparzyć i uczyć na własnych błędach, a nie przed wszystkim ustrzegać i zawsze za nią decydować. Czekam na moment, w którym Tony wreszcie zobaczy w Alice dojrzałą, pewną siebie, wyrazistą kobietę, po prostu partnerkę, a nie kobiecinę do tresowania.
OdpowiedzUsuńhttp://takamilosc.blogspot.com/