black

black

piątek, 3 października 2014

Wspomnienia cz. IV



Opowiadanie o laniu



"Wspomnienia" cz.IV




               –  …To też była impreza… – zaczęła, odgarniając swoje długie, blond włosy z karku, gdy nagle zamarła z uniesioną ręką – Która godzina? – zapytała.
               –  Nie wiem – odparła Agata, a kiedy spojrzała na Olę, ta wzruszyła ramionami.
               –  A co? – zapytała obojętnie.
               –  Chryste, zaraz przyjedzie mój chłopak! – Mariola poderwała się na równe nogi – Mamy jechać do jego rodziców, a ja się jeszcze nie spakowałam!
Nim dziewczyny zdążyły się połapać w sytuacji, koleżanka wybiegła z ich pokoju, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Agata i Ola wymieniły się trochę zdziwionym i trochę zgaszonym spojrzeniem. Nagłe wybycie koleżanki popsuło im nastrój i teraz już żadna z nich nie miała ochoty snuć opowiadań, jakby nie chciały zabierać kolei Marioli.

Ola westchnęła i podreptała znudzonym krokiem do okna, zaś Agata zaczęła się rozglądać po szafkach za swoim szamponem do włosów. Obie starały się znaleźć jakieś zajęcia, by nie siedzieć tak w kompletnej ciszy.

Podczas kiedy Agata przerzucała coraz to kolejne kolorowe buteleczki, Ola otworzyła okno i zapaliła papierosa, wziętego z niebieskiej paczki leżącej na parapecie.
Paliła w milczeniu, obojętnie przeczesując wzrokiem okolice.
               –  Wiesz może, jak on wygląda? – odezwała się po chwili.
Agata właśnie wąchała zawartość jakiegoś dawno nie widzianego kosmetyku i nie poświęciła koleżance większej uwagi.
               –  Nie. Kiedyś tylko widziałam jego auto, jak przejeżdżał.
               –  I czym jeździ?
               –  Terenówką. Zieloną.
               –  Aha. No to właśnie przyjechał – skwitowała.
Agata szybko na nią spojrzała.
               –  Nie gadaj! – zawołała.
Rzuciła do szuflady trzymaną buteleczkę i czym prędzej podbiegła do okna.
               –  No to ładnie – powiedziała pół szeptem widząc, że chłopak Marioli faktycznie przyjechał.
               – Myślisz, że dostanie lanie? – zapytała z powagą Ola, ale widać było, że w jej oczach kryło się rozbawienie i ożywienie.
               – Jeśli tak, to będziemy wszystko słyszeć przez ścianę – stwierdziła przyjaciółka.
               – Mam lepszy pomysł. Przecież mamy wspólny balkon. Możemy się zakraść i… no wiesz.
               – Co? Podglądać ich? – rzuciła z lekkim oburzeniem Agata, która tak naprawdę z trudem dusiła w sobie rosnące zainteresowanie sytuacją.

Jako że ich drzwi wciąż stały otworem po wybiegnięciu Marioli, obie usłyszały pukanie, dochodzące z korytarza. Bliskie, tak bliskie, jakby to do nich pukano.
               – Przyszedł – szepnęła Ola – Idziemy zobaczyć? – zapytała i już ruszyła przyczajonym krokiem w stronę balkonu.
               – Ja ich nie będę podglądać – odrzekła z wypiekami na twarzy Agata, jakby już sama ta myśl ją zawstydzała.
Założyła ręce na krzyż i usiadła na łóżku pokazując przyjaciółce, że nie ma mowy, by wzięła w tym udział.
               – Ok, to będę ci opowiadać na bieżąco! – rzuciła z ekscytacją Ola, ani trochę nie przyjmując się potępiającym spojrzeniem przyjaciółki.


Uchyliła ostrożnie drzwi prowadzące na balkon i jednym zgrabnym susem prześlizgnęła się obok poszarzałej firanki. Wyglądało to tak, jakby starała się jej nie ruszyć, by nie było żadnych dowodów na to, że wychodziła i podglądała koleżankę.

Już po chwili zdała Agacie pierwszą relację:
               – Rozmawiają – szybko przekazała tylko jej wychylona głowa i znów zniknęła skryta za ścianą.
Agata cały czas nie spuszczała z oczu miejsca, w którym znów mogła się pojawić Ola. Była strasznie ciekawa tego, co działo się u Marioli, ale póki co starała się odepchnąć od siebie tą pokusę.
               – Teraz Mariolka chyba mu się tłumaczy… – kontynuowała Ola.
Agata zagryzła wargi i wstając – niby od niechcenia, niby ze zniecierpliwienia – przeszła się po pokoju, akurat w stronę balkonu. Przykucnęła obok.

Ola znów się wychyliła i o mało co się nie przewróciła, gdy tak znienacka natrafiła na twarz przyjaciółki. Już miała to jakoś skomentować, ale była w takim ferworze, że rzuciła tylko : „Wciąż gadają” i wróciła do podglądania.

Po paru sekundach miała nowe doniesienia:
               – Mariolka pokazuje walizkęęę… – przeciągnęła ostatnią literkę w wyczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji – Oj, chyba nie przyjął jej tłumaczenia – podsumowała nagle.
Długa cisza, która nastąpiła okazała się być dla Agaty nie do wytrzymania. Wystawiła głowę na balkon. 
               – I co? Co on robi? – zapytała dociekliwym szeptem.
               – Ściąga pas.
Teraz to już Agata się nie pohamowała. Zakradła się na balkon, lokując się tuż za plecami Oli.
               – Co on teraz mówi?
               – Nie wiem. Nic nie słyszę.
               – To weź uchyl drzwi. Przecież widzisz, że są otwarte – powiedziała, jakby to było coś oczywistego, co Ola powinna była zrobić już dawno.

Przyjaciółka obrzuciła ją zdziwionym spojrzeniem, jakby się bezgłośnie zapytała: „Skąd, u licha, nagle u ciebie taka ciekawość?”, ale Agata była tak niecierpliwa, że przecisnęła się obok niej, by wziąć sprawy we własne ręce. Popchnęła delikatnie drzwi i teraz mogły nie tylko widzieć, ale też i słyszeć wszystko, co działo się w tym pokoju.

Chłopak Marioli wciąż trzymał w ręce skórzany pas.
               – Nie no, kotek – zawołał z dezaprobatą – Czy ja muszę ci porządnie sprać dupsko, byś zaczęła robić to, o co cię proszę?
               – Oj, przestań! – pisnęła Mariola – Nie wiedziałam, że przyjedziesz tak szybko…
               – Szybko? – powtórzył z niedowierzającym śmiechem Byliśmy umówieni o siódmej i jest siódma przypomniał jej.
Mariola skrzywiła się z przepraszającym uśmiechem, co świadczyło o tym, iż dobrze wie, że jej linia obrony była co najmniej pozbawiona sensu.
               – No wiem, przepraszam…
Chłopak pokręcił nad nią głową.
               – Jesteś niemożliwa.
Mariola wtuliła się w niego. Przyjął ją w objęcia, co prawda z głośnym westchnięciem, ale chyba było to bez znaczenia, bo z czułością głaskał ją po głowie.
Trwali tak w bliskości, gdy nagle jego ręka zjechała niżej, do jej pośladków.
               – Decyduj. Lanie na kolanie, czy lanie pasem? – zapytał poważniejszym głosem.
               – Nie! Pawełku…! – zawołała ze śmiechem, ale musiała potraktować jego słowa poważnie, bo cofnęła się o krok.
Na jego twarzy również pojawił się uśmiech.
               – Co? To bardzo prosty układ – oznajmił i zaczął odgarniać włosy z jej czoła – Jeżeli w ciągu pięciu minut powiesz mi, że jesteś spakowana i możemy jechać, to dostaniesz lanie na kolanie. Jeżeli jednak będziesz chciała się spakować tak jak zwykle, czyli zajmie ci to pół dnia i weźmiesz całą szafę na dwudniowy wyjazd, to wtedy, po zapięciu ostatniej walizki, dostaniesz lanie pasem za to, że musiałem tak długo czekać.

Mariola podrapała się po skroni z niepewną miną. Gołym okiem było widać, że miała ogromny dylemat, co teraz zrobić. W końcu ruszyła się z miejsca i podchodząc do szafy, zaczęła w niej przebierać.
               – To nie w porządku… – zamarudziła, z twarzą w szafie.
               – Nie denerwuj mnie, kotek – ostrzegł i usiadł na krześle niedaleko.
               – A gdybym tak… – odwróciła się nagle.
               – Co? – zapytał.

Podeszła do niego. Jej kroki były niewinne, taneczne, ale wyrazem twarzy zdradzała, że szykuje coś przebiegłego. Nachyliła się, szepcząc mu coś do ucha. Zaskutkowało to tym, że jej chłopak zmarszczył czoło i obejmując Mariolę w talii, ustawił przed sobą.
               – Chcesz mnie przekupić? – spytał.
               – Yhm – przytaknęła kokieteryjnie.
               – No, skoro tak… – powolutku odpiął jej guzik w jeansach – To nasz układ jest już nieaktualny.
               – Co? – spytała ze zdziwieniem Mariola i nim się zorientowała, jej spodnie poszły w dół, a ona sama trafiła na jego kolana.
               – Paweł! No co ty...?! – krzyknęła.
               – To ja ci idę na rękę… – zaczął z udawanymi pretensjami – …a ty próbujesz mnie skorumpować? – kończąc, dał Marioli klapsa, który choć wyglądał na lekkiego, to był głośny.
Mariola, śmiejąc się, próbowała tłumaczyć:
               – Nie! Nie chciałam… Au! – krzyknęła pod wpływem klapsa – Nie próbowałam… Au!! Paweł, au!!! Przestań…! Aua!!! Auaa!!! Auaaa!!!
               – Jeszcze raz. Czy przyznajesz się, że próbowałaś mnie przekupić?
               – Ja… Auu!!!
               – Tak, czy nie?
               – No bo… Auu!!!
               – Tak, czy nie? Pytam.
               – Ja tylko… Auaa!!! Auaa!!! Auaaaa!!! Tak! Tak!!! Próbowałam!!!
 Paweł pogładził ją po zaróżowionych pośladkach.
               – No widzisz, jaka z ciebie podstępna dziewczynka?
Mariola zachichotała.
               – Podstępna… – zaczął wolno wymieniać, kończąc klapsem – …Nieposłuszna… – klaps – …Nieodpowiedzialna…–klaps – … I niezorganizowana do potęgi… – klaps – …dziewczynka.
Przy ostatnim uderzeniu Mariola aż podskoczyła z jękiem, ale w jej głosie wciąż dało się usłyszeć tą samą nutę wesołości.
Paweł znów zaczął ją głaskać po pośladkach, które tym razem były zaróżowione na większym obszarze.
               – A ty nie chcesz być taką dziewczynką, prawda? – zapytał.
               – Nie…
               – A jaką chcesz być?
               – Grzeczną.
               – To co musi się stać, żebyś taka była?
               – Muszę… dostać lanie.
               – Zgadza się. Solidne… – klaps – …i pouczające lanie.
Opuścił jej bieliznę do kolan i pomasował pośladki silniej niż do tej pory. Mariola lekko się poruszyła, jakby chciała się przygotować na jego rękę. Wymierzył jej klapsa. Mocnego. Mariola stęknęła cicho i zaraz dostała drugiego. Drgnęła, nisko opuszczając głowę, a on dał jej trzeciego i czwartego klapsa.

Agata i Ola, jak były przyczajone na czworakach, tak przyczajały się dalej i nieprzerwanie obserwowały wydarzenia w pokoju. Widziały, jak Paweł podnosił rękę i słyszały, jak ją opuszczał - raz za razem. Pośladki Marioli ciemniały na ich oczach, a ona sama była coraz wyraźniej słyszana, kiedy kurczowo trzymając się nogi swojego chłopaka, pojękiwała przy każdym klapsie.
W pewnym momencie Paweł opuścił rękę i już więcej jej nie podniósł. Zaległa cisza.

               – Czy teraz już będziesz grzeczną dziewczynką? – zapytał,  głaszcząc ją zaokrąglonym ruchem po całych pośladkach.
Robił to powoli, jakby chciał się nasycić tym dotykiem i zapamiętać każdy szczegół jej ciała.
               – Tak… – wydyszała.
               – Więc pora na nagrodę… – szepnął i włożył dłoń między uda Marioli.
Rozwarł jej dolne wargi. Rozsunęły się one pod jego palcami, niczym płatki kwiatu klitorii, dając mu dostęp do jej wilgotnej szparki. Nic się nie odezwała, tylko szerzej rozłożyła nogi, będąc głęboko pogrążoną w świecie jego dotyku.

Kiedy ich pieszczoty nabrały śmiałości, Agata poczuła, że ktoś wsuwa jej rękę pod bieliznę.
               – Co ty robisz?! – szepnęła, odwracając się do Oli.
               – Ciii… Spodoba ci się…
               – Ale… Co ty… – urwała, gdy palce Oli ją musnęły.
Twarz Agaty zapłonęła. Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Nie mogła krzyknąć, ani wstać, bo wtedy zostałaby zauważona,  a tego nie chciałaby za nic w życiu. Potrząsnęła głową, starając się zmusić do jakiejś stanowczej reakcji, ale przeraźliwy wstyd sparaliżował ją całą i nie zrobiła nic, by powstrzymać Olę przed zsunięciem jej bielizny. Zaraz poczuła jej usta na swoim kroczu, które były gorętsze, a niżeli oddech błądzący po jej skórze i aż otworzyła usta, nie wierząc w to, co się właśnie działo. Język Oli wędrował po jej łechtaczce, w górę i w dół, w górę i w dół, trącał ją i lizał płasko, łapczywie smakując.
               – Nie chcę… Nie chcę… – powtarzała w myślach Agata, lecz była zmuszona do pozostania na swoim miejscu, w tej samej pozycji.
Zamknęła oczy, próbując się jeszcze sprzeciwić temu doznaniu, gdy nagle usłyszała westchnięcie i to było jej westchnięcie. Poczuła przyjemny żar w podbrzuszu, który przetoczył się po całym jej ciele i odegnał wszelki wstyd. Zapragnęła mu się podporządkować, oddać i sprawdzić dokąd ją zaprowadzi. Wypięła się mocniej. Język Oli wbił się w nią głęboko, a ona spojrzała przed siebie, gdzie Paweł i Mariola wciąż oddawali się przyjemności. Jej podniecenie przybrało na sile. Patrzyła na nich, na ich ruchy, na jego palce w jej dziurce, podczas kiedy w swojej czuła coraz bardziej intensywne liźnięcia. Rozpieszczały ją, obezwładniały i doprowadzały na skraj szaleństwa, aż w końcu przerodziły się w ssanie, które wzniosło ją na najwyższy poziom rozkoszy. Ciepły język wił się w niej, naciskał i drażnił jej łechtaczkę nieprzerwanie, a ona zaczęła dochodzić, mając na ustach rękę, którą w ostatniej chwili się zasłoniła. Gdy zawładnął nią orgazm, był tak silny, że musiała docisnąć palce, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.

Fale błogości jeszcze długo rozchodziły się po każdej cząstce jej ciała, nim odważyła się odsłonić usta, a gdy to zrobiła, dyszała i była na wpół przytomna. Nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyła i nigdy w życiu sama by się na to nie zdobyła, a jednak - gdy już było po wszystkim - myślała tylko o tym, że było to jedno z najwspanialszych doświadczeń, jakie ją spotkały.

Cokolwiek miało się wydarzyć później, teraz nie miało znaczenia, bo czas został podporządkowany innej parze, która jeszcze nie skończyła swoich zabaw. 
Paweł i Mariola przenieśli się na łóżko, gdzie rozwinęli swoje fantazje i żadne z nich nie było świadome, co się wydarzyło na tym balkonie…

2 komentarze:

  1. Zawsze podobali mi się mężczyźni, którzy są dominujący i potrafią postawić na swoim :) świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :-) Myślę, że w takim razie może Ci się spodobać następne opowiadanie, nad którym właśnie pracuje. ;-)

      Usuń