Opowiadanie o laniu
"Wspomnienia" cz.IV
– …To też była impreza… – zaczęła, odgarniając swoje długie, blond włosy
z karku, gdy nagle zamarła z uniesioną ręką – Która godzina? – zapytała.
– Nie wiem – odparła Agata, a kiedy spojrzała na Olę, ta wzruszyła
ramionami.
– A co? – zapytała obojętnie.
– Chryste, zaraz przyjedzie mój chłopak! – Mariola poderwała się na równe
nogi – Mamy jechać do jego rodziców, a ja się jeszcze nie spakowałam!
Nim dziewczyny zdążyły
się połapać w sytuacji, koleżanka wybiegła z ich pokoju, nawet nie zamykając za
sobą drzwi. Agata i Ola wymieniły się trochę zdziwionym i trochę zgaszonym
spojrzeniem. Nagłe wybycie koleżanki popsuło im nastrój i teraz już żadna z nich
nie miała ochoty snuć opowiadań, jakby nie chciały zabierać kolei Marioli.
Ola westchnęła i podreptała
znudzonym krokiem do okna, zaś Agata zaczęła się rozglądać po szafkach za swoim
szamponem do włosów. Obie starały się znaleźć jakieś zajęcia, by nie siedzieć
tak w kompletnej ciszy.
Podczas kiedy Agata
przerzucała coraz to kolejne kolorowe buteleczki, Ola otworzyła okno i zapaliła
papierosa, wziętego z niebieskiej paczki leżącej na parapecie.
Paliła w milczeniu,
obojętnie przeczesując wzrokiem okolice.
– Wiesz może, jak on wygląda? – odezwała się po chwili.
Agata właśnie wąchała
zawartość jakiegoś dawno nie widzianego kosmetyku i nie poświęciła koleżance
większej uwagi.
– Nie. Kiedyś tylko widziałam jego auto, jak przejeżdżał.
– I czym jeździ?
– Terenówką. Zieloną.
– Aha. No to właśnie przyjechał – skwitowała.
Agata szybko na nią spojrzała.
– Nie gadaj! – zawołała.
Rzuciła do szuflady trzymaną
buteleczkę i czym prędzej podbiegła do okna.
– No to ładnie – powiedziała pół szeptem widząc, że chłopak Marioli faktycznie
przyjechał.
– Myślisz, że dostanie lanie? – zapytała z powagą Ola, ale widać było, że
w jej oczach kryło się rozbawienie i ożywienie.
– Jeśli tak, to będziemy wszystko słyszeć przez ścianę – stwierdziła
przyjaciółka.
– Mam lepszy pomysł. Przecież mamy wspólny balkon. Możemy się zakraść i…
no wiesz.
– Co? Podglądać ich? – rzuciła z lekkim oburzeniem Agata, która tak
naprawdę z trudem dusiła w sobie rosnące zainteresowanie sytuacją.
Jako że ich drzwi wciąż
stały otworem po wybiegnięciu Marioli, obie usłyszały pukanie, dochodzące z
korytarza. Bliskie, tak bliskie, jakby to do nich pukano.
– Przyszedł – szepnęła Ola – Idziemy zobaczyć? – zapytała i już ruszyła
przyczajonym krokiem w stronę balkonu.
– Ja ich nie będę podglądać – odrzekła z wypiekami na twarzy Agata, jakby
już sama ta myśl ją zawstydzała.
Założyła ręce na krzyż
i usiadła na łóżku pokazując przyjaciółce, że nie ma mowy, by wzięła w tym
udział.
– Ok, to będę ci opowiadać na bieżąco! – rzuciła z ekscytacją Ola, ani trochę
nie przyjmując się potępiającym spojrzeniem przyjaciółki.
Uchyliła ostrożnie
drzwi prowadzące na balkon i jednym zgrabnym susem prześlizgnęła się obok poszarzałej
firanki. Wyglądało to tak, jakby starała się jej nie ruszyć, by nie było
żadnych dowodów na to, że wychodziła i podglądała koleżankę.
Już po chwili zdała
Agacie pierwszą relację:
– Rozmawiają – szybko przekazała tylko jej wychylona głowa i znów zniknęła
skryta za ścianą.
Agata cały czas nie
spuszczała z oczu miejsca, w którym znów mogła się pojawić Ola. Była strasznie
ciekawa tego, co działo się u Marioli, ale póki co starała się odepchnąć od
siebie tą pokusę.
– Teraz Mariolka chyba mu się tłumaczy… – kontynuowała Ola.
Agata zagryzła wargi i
wstając – niby od niechcenia, niby ze zniecierpliwienia – przeszła się po
pokoju, akurat w stronę balkonu. Przykucnęła obok.
Ola znów się wychyliła
i o mało co się nie przewróciła, gdy tak znienacka natrafiła na twarz
przyjaciółki. Już miała to jakoś skomentować, ale była w takim ferworze, że
rzuciła tylko : „Wciąż gadają” i wróciła do podglądania.
Po paru sekundach miała
nowe doniesienia:
– Mariolka pokazuje walizkęęę… – przeciągnęła ostatnią literkę w
wyczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji – Oj, chyba nie przyjął jej tłumaczenia
– podsumowała nagle.
Długa cisza, która
nastąpiła okazała się być dla Agaty nie do wytrzymania. Wystawiła głowę na
balkon.
– I co? Co on robi? – zapytała dociekliwym szeptem.
– Ściąga pas.
Teraz to już Agata się nie
pohamowała. Zakradła się na balkon, lokując się tuż za plecami Oli.
– Co on teraz mówi?
– Nie wiem. Nic nie słyszę.
– To weź uchyl drzwi. Przecież widzisz, że są otwarte – powiedziała, jakby
to było coś oczywistego, co Ola powinna była zrobić już dawno.
Przyjaciółka obrzuciła
ją zdziwionym spojrzeniem, jakby się bezgłośnie zapytała: „Skąd, u licha, nagle
u ciebie taka ciekawość?”, ale Agata była tak niecierpliwa, że przecisnęła się
obok niej, by wziąć sprawy we własne ręce. Popchnęła delikatnie drzwi i teraz
mogły nie tylko widzieć, ale też i słyszeć wszystko, co działo się w tym pokoju.
Chłopak Marioli wciąż
trzymał w ręce skórzany pas.
– Nie no, kotek – zawołał z dezaprobatą – Czy ja muszę ci porządnie sprać
dupsko, byś zaczęła robić to, o co cię proszę?
– Oj, przestań! – pisnęła Mariola – Nie wiedziałam, że przyjedziesz tak
szybko…
– Szybko? – powtórzył z niedowierzającym śmiechem – Byliśmy umówieni o siódmej i jest siódma – przypomniał jej.
Mariola skrzywiła się z
przepraszającym uśmiechem, co świadczyło o tym, iż dobrze wie, że jej linia
obrony była co najmniej pozbawiona sensu.
– No wiem, przepraszam…
Chłopak pokręcił nad
nią głową.
– Jesteś niemożliwa.
Mariola wtuliła się w
niego. Przyjął ją w objęcia, co prawda z głośnym westchnięciem, ale chyba było
to bez znaczenia, bo z czułością głaskał ją po głowie.
Trwali tak w bliskości,
gdy nagle jego ręka zjechała niżej, do jej pośladków.
– Decyduj. Lanie na kolanie, czy lanie pasem? – zapytał poważniejszym
głosem.
– Nie! Pawełku…! – zawołała ze śmiechem, ale musiała potraktować jego
słowa poważnie, bo cofnęła się o krok.
Na jego twarzy również
pojawił się uśmiech.
– Co? To bardzo prosty układ – oznajmił i zaczął odgarniać włosy z jej czoła
– Jeżeli w ciągu pięciu minut powiesz mi, że jesteś spakowana i możemy jechać,
to dostaniesz lanie na kolanie. Jeżeli jednak będziesz chciała się spakować tak
jak zwykle, czyli zajmie ci to pół dnia i weźmiesz całą szafę na dwudniowy
wyjazd, to wtedy, po zapięciu ostatniej walizki, dostaniesz lanie pasem za
to, że musiałem tak długo czekać.
Mariola podrapała się
po skroni z niepewną miną. Gołym okiem było widać, że miała ogromny dylemat, co
teraz zrobić. W końcu ruszyła się z miejsca i podchodząc do szafy, zaczęła w
niej przebierać.
– To nie w porządku… – zamarudziła, z twarzą w szafie.
– Nie denerwuj mnie, kotek – ostrzegł i usiadł na krześle niedaleko.
– A gdybym tak… – odwróciła się nagle.
– Co? – zapytał.
Podeszła do niego. Jej
kroki były niewinne, taneczne, ale wyrazem twarzy zdradzała, że szykuje coś
przebiegłego. Nachyliła się, szepcząc mu coś do ucha. Zaskutkowało to tym, że
jej chłopak zmarszczył czoło i obejmując Mariolę w talii, ustawił przed sobą.
– Chcesz mnie przekupić? – spytał.
– Yhm – przytaknęła kokieteryjnie.
– No, skoro tak… – powolutku odpiął jej guzik w jeansach – To nasz układ
jest już nieaktualny.
– Co? – spytała ze zdziwieniem Mariola i nim się zorientowała, jej spodnie
poszły w dół, a ona sama trafiła na jego kolana.
– Paweł! No co ty...?! – krzyknęła.
– To ja ci idę na rękę… – zaczął z udawanymi pretensjami – …a ty próbujesz
mnie skorumpować? – kończąc, dał Marioli klapsa, który choć wyglądał na
lekkiego, to był głośny.
Mariola, śmiejąc się,
próbowała tłumaczyć:
– Nie! Nie chciałam… Au! – krzyknęła pod wpływem klapsa – Nie próbowałam…
Au!! Paweł, au!!! Przestań…! Aua!!! Auaa!!! Auaaa!!!
– Jeszcze raz. Czy przyznajesz się, że próbowałaś mnie przekupić?
– Ja… Auu!!!
– Tak, czy nie?
– No bo… Auu!!!
– Tak, czy nie? Pytam.
– Ja tylko… Auaa!!! Auaa!!! Auaaaa!!! Tak! Tak!!! Próbowałam!!!
Paweł pogładził ją po zaróżowionych pośladkach.
– No widzisz, jaka z ciebie podstępna dziewczynka?
Mariola zachichotała.
– Podstępna… – zaczął wolno wymieniać, kończąc klapsem – …Nieposłuszna… – klaps
– …Nieodpowiedzialna…–klaps – … I niezorganizowana do potęgi… – klaps – …dziewczynka.
Przy ostatnim uderzeniu
Mariola aż podskoczyła z jękiem, ale w jej głosie wciąż dało się usłyszeć tą
samą nutę wesołości.
Paweł znów zaczął ją
głaskać po pośladkach, które tym razem były zaróżowione na większym obszarze.
– A ty nie chcesz być taką dziewczynką, prawda? – zapytał.
– Nie…
– A jaką chcesz być?
– Grzeczną.
– To co musi się stać, żebyś taka była?
– Muszę… dostać lanie.
– Zgadza się. Solidne… – klaps – …i pouczające lanie.
Opuścił jej bieliznę do kolan i pomasował pośladki silniej niż do tej pory. Mariola lekko się poruszyła, jakby chciała
się przygotować na jego rękę. Wymierzył jej klapsa. Mocnego. Mariola stęknęła
cicho i zaraz dostała drugiego. Drgnęła, nisko opuszczając głowę, a on dał jej
trzeciego i czwartego klapsa.
Agata i Ola, jak były
przyczajone na czworakach, tak przyczajały się dalej i nieprzerwanie
obserwowały wydarzenia w pokoju. Widziały, jak Paweł podnosił rękę i słyszały,
jak ją opuszczał - raz za razem. Pośladki Marioli ciemniały na ich oczach, a
ona sama była coraz wyraźniej słyszana, kiedy kurczowo trzymając się nogi
swojego chłopaka, pojękiwała przy każdym klapsie.
W pewnym momencie Paweł
opuścił rękę i już więcej jej nie podniósł. Zaległa cisza.
– Czy teraz już będziesz grzeczną dziewczynką? – zapytał, głaszcząc ją zaokrąglonym ruchem po całych
pośladkach.
Robił to powoli, jakby
chciał się nasycić tym dotykiem i zapamiętać każdy szczegół jej ciała.
– Tak… – wydyszała.
– Więc pora na nagrodę… – szepnął i włożył dłoń między uda Marioli.
Rozwarł jej dolne wargi.
Rozsunęły się one pod jego palcami, niczym płatki kwiatu klitorii, dając mu
dostęp do jej wilgotnej szparki. Nic się nie odezwała, tylko szerzej rozłożyła
nogi, będąc głęboko pogrążoną w świecie jego dotyku.
Kiedy ich pieszczoty
nabrały śmiałości, Agata poczuła, że ktoś wsuwa jej rękę pod bieliznę.
– Co ty robisz?! – szepnęła, odwracając się do Oli.
– Ciii… Spodoba ci się…
– Ale… Co ty… – urwała, gdy palce Oli ją musnęły.
Twarz Agaty zapłonęła.
Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Nie mogła krzyknąć, ani wstać, bo wtedy
zostałaby zauważona, a tego nie
chciałaby za nic w życiu. Potrząsnęła głową, starając się zmusić do jakiejś
stanowczej reakcji, ale przeraźliwy wstyd sparaliżował ją całą i nie zrobiła
nic, by powstrzymać Olę przed zsunięciem jej bielizny. Zaraz poczuła jej usta
na swoim kroczu, które były gorętsze, a niżeli oddech błądzący po jej skórze i aż
otworzyła usta, nie wierząc w to, co się właśnie działo. Język Oli wędrował po
jej łechtaczce, w górę i w dół, w górę i w dół, trącał ją i lizał płasko,
łapczywie smakując.
– Nie chcę… Nie chcę… –
powtarzała w myślach Agata, lecz była zmuszona do pozostania na swoim miejscu,
w tej samej pozycji.
Zamknęła oczy, próbując
się jeszcze sprzeciwić temu doznaniu, gdy nagle usłyszała westchnięcie i to
było jej westchnięcie. Poczuła przyjemny żar w podbrzuszu, który przetoczył się
po całym jej ciele i odegnał wszelki wstyd. Zapragnęła mu się podporządkować,
oddać i sprawdzić dokąd ją zaprowadzi. Wypięła się mocniej. Język Oli wbił się
w nią głęboko, a ona spojrzała przed siebie, gdzie Paweł i Mariola wciąż oddawali
się przyjemności. Jej podniecenie przybrało na sile. Patrzyła na nich, na ich ruchy,
na jego palce w jej dziurce, podczas kiedy w swojej czuła coraz bardziej intensywne
liźnięcia. Rozpieszczały ją, obezwładniały i doprowadzały na skraj szaleństwa,
aż w końcu przerodziły się w ssanie, które wzniosło ją na najwyższy poziom
rozkoszy. Ciepły język wił się w niej, naciskał i drażnił jej łechtaczkę nieprzerwanie,
a ona zaczęła dochodzić, mając na ustach rękę, którą w ostatniej chwili się
zasłoniła. Gdy zawładnął nią orgazm, był tak silny, że musiała docisnąć palce,
by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Fale błogości jeszcze
długo rozchodziły się po każdej cząstce jej ciała, nim odważyła się odsłonić
usta, a gdy to zrobiła, dyszała i była na wpół przytomna. Nigdy w życiu czegoś
takiego nie przeżyła i nigdy w życiu sama by się na to nie zdobyła, a jednak - gdy
już było po wszystkim - myślała tylko o tym, że było to jedno z najwspanialszych
doświadczeń, jakie ją spotkały.
Cokolwiek miało się
wydarzyć później, teraz nie miało znaczenia, bo czas został podporządkowany
innej parze, która jeszcze nie skończyła swoich zabaw.
Paweł i Mariola przenieśli się na łóżko, gdzie rozwinęli swoje fantazje i żadne z nich nie było świadome, co się wydarzyło na tym balkonie…
Paweł i Mariola przenieśli się na łóżko, gdzie rozwinęli swoje fantazje i żadne z nich nie było świadome, co się wydarzyło na tym balkonie…
Zawsze podobali mi się mężczyźni, którzy są dominujący i potrafią postawić na swoim :) świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :-) Myślę, że w takim razie może Ci się spodobać następne opowiadanie, nad którym właśnie pracuje. ;-)
Usuń