black

black

niedziela, 25 października 2015

CR XI - opowiadanie o laniu

 

 Casino Royal



Rozdział XI

 





Na ulicy było cicho. Światła latarń oświetlały okolicę i tylko parę owadów przejawiało tu jakąkolwiek formę aktywności nocnej. Wszystko inne gdzieś poznikało, auta, ludzie a nawet psy, które zazwyczaj już o tej godzinie szukały w śmietnikach czegoś do jedzenia.

Ta cisza stała się absolutna, kiedy Tony wyłączył silnik. Zaparkował tuż obok bramy prowadzącej do mieszkania Alice, a jego samochód dołączył do rzędu nieruchomych maszyn. Nie tylko one pozostawały w bezruchu. Alice także, patrząc zgaszonym wzrokiem na drzwi, za którymi kończył się jej wieczór z Tonym. Nie chciała tego. Pragnęła zostać z nim tu tak długo, aż wzejdzie słońce, albo chociaż aż księżyc się trochę przesunie i nie myślała w ogóle o bólu, który pojawiał się przy każdym ruchu bioder. Niestety, Tony wysiadł nim zdołała mu cokolwiek powiedzieć. 

Odprowadził ją pod drzwi mieszkania, a kiedy Alice nie chcący upuściła klucze, podniósł je i otworzył drzwi. Alice chwyciła go za dłoń.

               – Zostań – powiedziała cicho.

Tony obdarował ją pozbawionym jakichkolwiek emocji spojrzeniem i uchylił drzwi, by przepuścić ją jako pierwszą. Czuła, że czas wcale nie zmienił jego nastroju po sprzeczce. Tony nadal był milczący, nieobecny, a brak dotyku z jego strony był dla niej tak samo bolesny, jak myśl, że lada moment się rozstaną.

Usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Tony zostawił ją… Samą w ciemnym mieszkaniu… Samą z własnymi myślami… Schyliła głowę, czując przeokropny ścisk w sercu, gdy cichy szmer za plecami podpowiedział jej, że nie była tu sama. Tony wyminął ją, zapalił światło, a kiedy odłożył klucze na pobliski stolik, podszedł do niej. Myślał nad czymś intensywnie i to coś musiało być nieprzyjemne, bo w pewnym momencie dotknął Alice w taki sposób, jakby chciał ją przygotować na najgorsze. Jej serce zamarło.

               – Rano będę musiał wyjechać – usłyszała.

Poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę. To nie ona była powodem milczenia Tony’ego  - uzmysłowiła to sobie od razu.

               – Dokąd? – zapytała.

               – W interesach, kotku – odparł wymijająco, a Alice zrozumiała, że w tym temacie nic więcej od niego nie usłyszy. 

Szybko zadała następne pytanie:

               – Czemu nie powiedziałeś nic wcześniej?

               – Bo – westchnął ciężko – nie chciałem widzieć właśnie takiej miny, jak teraz.

O co mogło mu chodzić? Czego nie chciał widzieć? Smutku, niepewności? Niemej prośby, by nigdzie nie jechał? To wszystko i tak szkliło się jej w oczach, a nawet gdyby w nie teraz nie patrzył, to usłyszałby to samo w jej głosie.

               – Naprawdę musisz…? – spytała. 

               – Tak. Muszę.

Alice spuściła głowę.

               – Długo cię nie będzie? 

               – Tydzień. Może trochę dłużej.

Te słowa rozbrzmiały jej w uszach, jak piekielne dzwony. Gdyby wiedziała o tym wcześniej, nie poszłaby z nim na kolację, tylko spędziła każdą wolną minutę w jego ramionach. Już chciała się w nich znaleźć, gdyby nie to, że nawiedziło ją strasznie niepokojące pytanie:

               – Czy na pewno wrócisz…? – odezwała się zduszonym głosem.

Tony zerknął na nią i się uśmiechnął.

               – Tak, wrócę, więc lepiej bądź grzeczna pod moją nieobecność – zagroził częściowo żartem, częściowo na poważnie.

Alice uśmiechnęła się do niego, trochę smutno, bo wciąż trudno jej było się pogodzić z myślą, że Tony wyjedzie i to na tak długo. Musiał to dostrzec, bo przygarnął ją do siebie, kiedy nagle zadzwonił jego telefon. Alice odsunęła się, by dać mu możliwość swobodnego odebrania, choć tak naprawdę miała ochotę zrobić to za niego i powiedzieć „Nie, pomyłka. Nikogo takiego tu nie ma” – Ale był – Jeszcze…Udała się więc do sypialni, gdzie bardzo powoli usiadła na łóżku i zdjęła buty. Czuła się strasznie zmęczona, zupełnie jakby wszystkie przeżycia wypaliły z niej energię i pozostawiły po sobie jedynie pustkę tak ciążącą, jak kamień ciśnięty w otchłań. Na moment zamknęła oczy. Może nawet na trochę dłużej, bo kiedy ponownie je otworzyła, Tony właśnie siadał obok niej. Objęły ją jego silne ramiona, usta pocałowały i już po chwili oboje leżeli na łóżku. Trwali w takiej ciszy, komunikując się ze sobą jedynie dotykiem i biciem serc. Nie potrzebowali niczego więcej, by pożegnać się tej nocy, która za oknami, daleko w niebie, otulała księżyc atramentową czernią.

Alice prawie już zasnęła, kiedy nagle się podniosła, budząc Tony’ego z płytkiego snu.

               – Kiedy się dowiedziałeś? – zapytała.

               – O czym? O wyjeździe? – mruknął zaspany.

Alice kiwnęła głową.

               – Tuż po wyjściu z twojego domu. 

               – Czyli jeszcze przed kolacją… – pomyślała – W drodze do auta. To wtedy tak długo patrzył na telefon… Musiał dostać wiadomość.
 
               – Nie myśl już o tym – poprosił – Połóż się i zamknij oczy. Obudzę cię rano.

Alice posłuchała go. Przytuliła się do jego klatki piersiowej i zasnęła, jeszcze nim Tony skończył ją głaskać po włosach.

... 

9 komentarzy:

  1. Witajcie Kochani. Wiem, że ten post jest trochę krótki i być może nie do końca na coś takiego czekaliście tyle czasu, ale zapewniam Was, że w następnym rozdziale wydarzy się bardzo wiele rzeczy :) Kolejna część jest już ukończona w 70 % (właśnie teraz nad nią pracuję) i obiecuję, że nie będziecie na nią czekać miesiąc.

    Pozdrawiam Was bardzo cieplutko

    Poena

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu. Mam nadzieje, ze uda Ci sie go dokonczyc w miare szybko :). Wciągnęła mnie ta para i chciałabym czytac o nich jak najwięcej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie CR zajmuje dla mnie szczególne miejsce na liście opowiadań i z przyjemnością tworzę następne i następne rozdziały. Jednak przyjdzie czas, kiedy ukończę to opowiadanie, a wtedy będę chciała stworzyć coś większego, może nawet coś na miarę pełnoprawnej książki. :) Jeszcze nie wiem. Jak zwykle wszystko będzie zależeć od mojej pracy :/ Chęci mam, szkice i pomysły mam, tylko ten przeklęty czas :D

      Usuń
  3. Wiraj cieszę się że znów mogę poczytać coś nowego... Alice chyba zakochzakochala uszy skoro już tak bardzo brakuje jej Tonego ... bardzo jestem ciekawa kolejnych wyrażeń.Pozdrawiam Lalpaula :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,witam ! Część fajna a że krótka nie szkodzi to tylko sprawia że czekam na następną z niecierpliwością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :) Cieszę się, że powracasz na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauważyłam, że od tego momentu każdy post jest właśnie z takich krótkich i spokojnie można by je połączyć w jeden rozdział, bo o takim skrawku, to nawet trudno coś napisać konstruktywnego. Napiszę więc po raz kolejny, że Alice powinna unieść się honorem, dumą i przede wszystkim godnością i powiedzieć "to sobie jedź, ja i tak na razie nie chcę cię jakiś czas oglądać".
    Aczkolwiek przyznaję, że para jest wciągająca i zastanawiam się które pierwsze z nich przejrzy na oczy.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń