Casino Royal
Rozdział XI
Na ulicy było cicho.
Światła latarń oświetlały okolicę i tylko parę owadów przejawiało tu
jakąkolwiek formę aktywności nocnej. Wszystko inne gdzieś poznikało, auta,
ludzie a nawet psy, które zazwyczaj już o tej godzinie szukały w śmietnikach
czegoś do jedzenia.
Ta cisza stała się
absolutna, kiedy Tony wyłączył silnik. Zaparkował tuż obok bramy prowadzącej do
mieszkania Alice, a jego samochód dołączył do rzędu nieruchomych maszyn. Nie
tylko one pozostawały w bezruchu. Alice także, patrząc zgaszonym wzrokiem na drzwi,
za którymi kończył się jej wieczór z Tonym. Nie chciała tego. Pragnęła zostać z
nim tu tak długo, aż wzejdzie słońce, albo chociaż aż księżyc się trochę
przesunie i nie myślała w ogóle o bólu, który pojawiał się przy każdym ruchu
bioder. Niestety, Tony wysiadł nim zdołała mu cokolwiek powiedzieć.
Odprowadził ją pod
drzwi mieszkania, a kiedy Alice nie chcący upuściła klucze, podniósł je i
otworzył drzwi. Alice chwyciła go za dłoń.
– Zostań
– powiedziała cicho.
Tony obdarował ją
pozbawionym jakichkolwiek emocji spojrzeniem i uchylił drzwi, by przepuścić ją
jako pierwszą. Czuła, że czas wcale nie zmienił jego nastroju po sprzeczce. Tony
nadal był milczący, nieobecny, a brak dotyku z jego strony był dla niej tak
samo bolesny, jak myśl, że lada moment się rozstaną.
Usłyszała dźwięk
zamykanych drzwi. Tony zostawił ją… Samą w ciemnym mieszkaniu… Samą z własnymi
myślami… Schyliła głowę, czując przeokropny ścisk w sercu, gdy cichy szmer za
plecami podpowiedział jej, że nie była tu sama. Tony wyminął ją, zapalił
światło, a kiedy odłożył klucze na pobliski stolik, podszedł do niej. Myślał nad
czymś intensywnie i to coś musiało być nieprzyjemne, bo w pewnym momencie dotknął
Alice w taki sposób, jakby chciał ją przygotować na najgorsze. Jej serce
zamarło.
– Rano
będę musiał wyjechać – usłyszała.
Poczuła się, jakby dostała
obuchem w głowę. To nie ona była powodem milczenia Tony’ego - uzmysłowiła to sobie od razu.
– Dokąd?
– zapytała.
– W
interesach, kotku – odparł wymijająco, a Alice zrozumiała, że w tym temacie nic
więcej od niego nie usłyszy.
Szybko zadała następne
pytanie:
– Czemu
nie powiedziałeś nic wcześniej?
– Bo
– westchnął ciężko – nie chciałem widzieć właśnie takiej miny, jak teraz.
O co mogło mu chodzić?
Czego nie chciał widzieć? Smutku, niepewności? Niemej prośby, by nigdzie nie
jechał? To wszystko i tak szkliło się jej w oczach, a nawet gdyby w nie teraz nie
patrzył, to usłyszałby to samo w jej głosie.
– Naprawdę musisz…? – spytała.
– Tak.
Muszę.
Alice spuściła głowę.
– Długo
cię nie będzie?
– Tydzień. Może trochę dłużej.
Te słowa rozbrzmiały
jej w uszach, jak piekielne dzwony. Gdyby wiedziała o tym wcześniej, nie
poszłaby z nim na kolację, tylko spędziła każdą wolną minutę w jego ramionach.
Już chciała się w nich znaleźć, gdyby nie to, że nawiedziło ją strasznie niepokojące
pytanie:
– Czy na pewno wrócisz…? – odezwała się zduszonym głosem.
Tony zerknął na nią i
się uśmiechnął.
– Tak, wrócę, więc lepiej bądź grzeczna pod moją nieobecność – zagroził częściowo
żartem, częściowo na poważnie.
Alice
uśmiechnęła się do niego, trochę smutno, bo wciąż trudno jej było się pogodzić z
myślą, że Tony wyjedzie i to na tak długo. Musiał to dostrzec, bo przygarnął ją
do siebie, kiedy nagle zadzwonił jego telefon. Alice odsunęła się, by dać mu
możliwość swobodnego odebrania, choć tak naprawdę miała ochotę zrobić to za
niego i powiedzieć „Nie, pomyłka. Nikogo takiego tu nie ma” – Ale był – Jeszcze…Udała
się więc do sypialni, gdzie bardzo powoli usiadła na łóżku i zdjęła buty. Czuła
się strasznie zmęczona, zupełnie jakby wszystkie przeżycia wypaliły z niej
energię i pozostawiły po sobie jedynie pustkę tak ciążącą, jak kamień ciśnięty
w otchłań. Na moment zamknęła oczy. Może nawet na trochę dłużej, bo kiedy ponownie
je otworzyła, Tony właśnie siadał obok niej. Objęły ją jego silne ramiona, usta
pocałowały i już po chwili oboje leżeli na łóżku. Trwali w takiej ciszy,
komunikując się ze sobą jedynie dotykiem i biciem serc. Nie potrzebowali
niczego więcej, by pożegnać się tej nocy, która za oknami, daleko w niebie,
otulała księżyc atramentową czernią.
Alice prawie już
zasnęła, kiedy nagle się podniosła, budząc Tony’ego z płytkiego snu.
– Kiedy
się dowiedziałeś? – zapytała.
– O
czym? O wyjeździe? – mruknął zaspany.
Alice kiwnęła głową.
– Tuż
po wyjściu z twojego domu.
– Czyli jeszcze
przed kolacją… – pomyślała – W drodze do auta. To wtedy tak długo patrzył na telefon… Musiał dostać
wiadomość.
– Nie myśl już o tym – poprosił – Połóż się i zamknij oczy. Obudzę cię rano.
Alice
posłuchała go. Przytuliła się do jego klatki piersiowej i zasnęła, jeszcze nim Tony
skończył ją głaskać po włosach.
...
Witajcie Kochani. Wiem, że ten post jest trochę krótki i być może nie do końca na coś takiego czekaliście tyle czasu, ale zapewniam Was, że w następnym rozdziale wydarzy się bardzo wiele rzeczy :) Kolejna część jest już ukończona w 70 % (właśnie teraz nad nią pracuję) i obiecuję, że nie będziecie na nią czekać miesiąc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was bardzo cieplutko
Poena
Nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu. Mam nadzieje, ze uda Ci sie go dokonczyc w miare szybko :). Wciągnęła mnie ta para i chciałabym czytac o nich jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Opowiadanie CR zajmuje dla mnie szczególne miejsce na liście opowiadań i z przyjemnością tworzę następne i następne rozdziały. Jednak przyjdzie czas, kiedy ukończę to opowiadanie, a wtedy będę chciała stworzyć coś większego, może nawet coś na miarę pełnoprawnej książki. :) Jeszcze nie wiem. Jak zwykle wszystko będzie zależeć od mojej pracy :/ Chęci mam, szkice i pomysły mam, tylko ten przeklęty czas :D
UsuńWiraj cieszę się że znów mogę poczytać coś nowego... Alice chyba zakochzakochala uszy skoro już tak bardzo brakuje jej Tonego ... bardzo jestem ciekawa kolejnych wyrażeń.Pozdrawiam Lalpaula :-)
OdpowiedzUsuńRównież Cię pozdrawiam :)))
UsuńWitam,witam ! Część fajna a że krótka nie szkodzi to tylko sprawia że czekam na następną z niecierpliwością. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że powracasz na mój blog.
OdpowiedzUsuń😊😊😊😊😊😊
UsuńZauważyłam, że od tego momentu każdy post jest właśnie z takich krótkich i spokojnie można by je połączyć w jeden rozdział, bo o takim skrawku, to nawet trudno coś napisać konstruktywnego. Napiszę więc po raz kolejny, że Alice powinna unieść się honorem, dumą i przede wszystkim godnością i powiedzieć "to sobie jedź, ja i tak na razie nie chcę cię jakiś czas oglądać".
OdpowiedzUsuńAczkolwiek przyznaję, że para jest wciągająca i zastanawiam się które pierwsze z nich przejrzy na oczy.
http://takamilosc.blogspot.com/