Casino Royal
Rozdział XV
Dzisiejszy poranek
zaczął się ciepło i był tak samo promienny, jak Alice. Czuła się wspaniale, tak
zdrowo i silnie, zupełnie jakby jej choroba była tylko zmęczeniem, które musiała
odespać.
Postanowiła ubrać się i
posprzątać swoje mieszkanie, bo przez ostatnie dni trochę je zapuściła. W tym
celu założyła cieniutkie, czarne legginsy oraz biały t-shirt, z wytartym
napisem „ Keep up”, który kupiła wieki temu, jak jeszcze nosiła „szóstkę”*.
Potem, niemalże z
przyjemnością, wrzuciła do zlewu brudne naczynia, pościerała kurze i umyła
podłogę, tym razem nie omijając miejsc, na których coś stało – zazwyczaj tak
właśnie robiła: z lenistwa, z wygody, z niechęci do długiego sprzątania.
Wszystko to zajęło jej
mniej czasu niż się spodziewała, a kiedy skończyła, przyszedł Adelardo, lecz z
nim również szybko się uporała. Był zdziwiony jej nagłym powrotem do zdrowia,
ale pozytywnie mówiąc, że nie widać po niej nawet śladu choroby. To ucieszyło
Alice. Blada cera i czerwony nos nie dodawały jej uroku.
Mając jeszcze wiele
sił, rozejrzała się po mieszkaniu. Postanowiła zrobić pranie, co było naprawdę
proste, gdyż rzeczy miała niewiele, a pralnia znajdowała się w jej budynku – w
piwnicy, którą zachwycał się każdy nowy lokator, dopóki nie użył stojącego tam
sprzętu…
Jak zaplanowała, tak
zrobiła, a wracając do mieszkania zdecydowała, że nie zakończy tego dnia
jedynie docierając do pralni – Wyjdzie na zakupy.
– Na dworze jest
tak pięknie, a ja od tylu dni nigdzie nie wychodziłam
– pomyślała – Co prawda lodówkę mam pełną, ale brakuje mi szamponu do włosów i odżywki… – wyliczyła – Miałam też kupić nową pościel… O! Może trafię na jakąś wyprzedaż?
Kupiłabym wtedy dwie – zachichotała.
Wskoczyła pod prysznic,
nakremowała się, a kiedy założyła krótkie jeansy i zieloną bluzeczkę, która
wyglądała z przodu jak gorsecik, poszła do pokoju sprawdzić, czy przypadkiem
nie czekał na nią jakiś sms od Tony’ego. Niestety, mimo iż pora w której zawsze
dostawała od niego wiadomości już minęła, nic do niej nie przyszło. Nie
zasmuciło to jednak Alice. Spodziewała się, że Tony napisze trochę później:
może jak będzie w sklepie, a może jak już z niego wróci. Uśmiechnięta, wyszła z
domu.
Dzień faktycznie był
bardzo ładny. Na drzewach kołysały się liście, trącane przez ciepły, południowy
wietrzyk. Słońce wznosiło się wysoko i jeszcze długo, długo będzie opromieniać
miasto. Na ulicy panował spokój i nawet niedawne zamknięcie jednego z pasów
ruchu nie powodowało tu korków. Była to idealna pora na zrobienie zakupów,
ponieważ większość ludzi siedziała w pracy. Alice mogła na razie o swojej nie
myśleć i tak zrobiła, mając teraz w głowie listę zakupów i mapkę dojazdu do
jednego z największych supermarketów.
Kiedy dotarła na
miejsce, od razu chwyciła za wózek stojący przy wejściu i wkroczyła do tego
świata podaży i popytu.
Po dwóch godzinach
lawirowania wózkiem między regałami i stojakami ponapychanymi towarami, Alice
miała już wszystko, czego potrzebowała. Kupiła pościel, ciemnofioletową w białe
kwiaty, trochę kosmetyków, trochę jedzenia – choć bardziej były to smakołyki –
i trochę chemii do domu. Mogła już zatem iść do kasy, co zrobiła, gdy tylko
odnalazła właściwą dla siebie kolejkę. W każdej stało mnóstwo ludzi, ale u niej
tak się zbiegło, że stali głównie ci, którzy kupowali same duże rzeczy, jak na
przykład głośniki do kina domowego, lub wyciskarkę do warzyw. Na pewno zostaną
szybciej skasowani, niż kobieta z piętnastoma jogurtami, którą Alice
przyuważyła w kolejce obok.
Minuty mijały, a jej
kolejka szybciej rosła niż malała. Czekanie niektórych usypiało, innych
irytowało, zaś jeszcze innych doprowadzało do nerwicy, kiedy po raz kolejny się
zastanawiali, czy na wszystko starczy im pieniędzy. Alice też bardzo nie lubiła
tego etapu zakupów, ale dzisiaj na wszystko patrzyła z uśmiechem. Miała swoje powody,
jak na przykład piękną pogodę, udane zakupy, ciało bez gorączki i kataru i
oczywiście czyściutkie mieszkanie, którego nie będzie musiała tykać
przynajmniej przez tydzień.
Aby umilić sobie czas,
wyciągnęła komórkę z torebki.
– Może Tony mi coś
napisał – pomyślała.
Niestety, na telefonie
nie było żadnych nowych wiadomości.
– Nie szkodzi. Ja
napiszę pierwsza.
Hej. Co słychać? –
wyszło spod jej palców.
Z początku wydało jej
się to trochę zbyt koleżeńskie, ale potem uznała, że jak na pierwszą zaczepkę,
może być.
Gdy otworzyła torebkę,
aby schować telefon, dobiegło ją gniewne sapnięcie kogoś z przodu. Uniosła wzrok
i nagle zarejestrowała szybki ruch przy kasie. Ktoś miał pecha i kasjerka
musiała zabrać jego przedmiot, by zrobić z nim coś, czego nie mogła przy kasie.
Tak na dobrą sprawę, to wszyscy mieli pecha, łącznie z Alice, bo ich czas
oczekiwania również wzrósł – I to nie byle jak.
Nim Alice dotarła do początku
kolejki, była świadkiem próby kradzieży torebki, usłyszała o zaginionym dziecku,
a potem usłyszała to dziecko, jak śmiało się w objęciach rodziców, aż w końcu
nastał ten moment, gdzie skaner zaczął pikać tylko i wyłącznie dla niej.
Przy tym, pozwoliła
sobie szybciutko wyciągnąć telefon, by sprawdzić wiadomości, a także czas. Ze
zdumieniem odkryła, że minęła już godzina, a Tony jak nie odpisał, tak nie odpisywał
nadal. Zamyślona nad tym, wysłała kolejnego smsa:
Nudno tu. Napisz mi coś
:)
Za chwilę – przyszła
odpowiedź.
– „Za
chwilę”??? – pomyślała zdziwiona i aż potrząsnęła głową.
Nie miała pojęcia, jak
podejść do tych dwóch króciutkich słów, bo jeśli nie były one w jej mniemaniu chłodne,
to na pewno dziwne.
Ok –
odpisała ostrożnie.
Zaraz jej
uwaga została odwrócona przez kasjerkę, która podsumowała zakupy, mówiąc głośno
trójcyfrową kwotę. Była bardzo zbliżona do tego, co Alice sama policzyła w
głowie, więc bez mrugnięcia okiem zapłaciła należność.
Szła już do
wyjścia, gdy poczuła zapach czegoś tak cudownego, że od razu zapragnęła to
mieć. Kawa. Spowolniła kroku i wstąpiła do nowoczesnej kawiarenki, która
znajdowała się naprzeciwko punktu obsługi klienta. Bardzo szybko odnalazła
wolne miejsce i nawet jej zakupy znalazły tu bezpieczny kąt. Ustawione pod
brązową ścianą, obok drewnianego krzesła i kremowego stolika, były dobrze
strzeżone. Kelner tylko omiótł je wzrokiem, kiedy przyjmował zamówienie od
Alice. Może się zastanawiał, czy ich tu niechcący nie zostawi. Alice zdecydowała się
na czarną kawę, choć kusiło ją, aby wziąć caffe late. Uwielbiała smak mleka,
ale czasami bolał ją po nim żołądek, więc nie zaryzykowała.
Zaryzykowała
za to co innego – wyjęła komórkę, by sprawdzić, czy Tony coś do niej napisał.
Nic. Nic a nic… Minęło już dziesięć minut od jej „ok”, więc wystukała nowego
smsa:
Czy „za
chwilę” już minęło?
Chciała mu
się przypomnieć, choć sam fakt tego, że musiała to zrobić, wprowadziło ją w
podły nastrój.
Zajęła się teraz
swoją kawą, pijąc ją małymi łyczkami. Telefon zostawiła w pogotowiu przed sobą,
licząc na to, że za chwilę będzie jej potrzebny. Jednak Tony nic
jej nie odpisał przez następne dwa kwadranse, co ją zezłościło. Odstawiła
głośno pustą szklankę i napisała:
Ok, nie musisz mi nic odpisywać.
Ani teraz ani wogóle – z nerwów, napisała z błędem.
Sięgnęła po swoje
zakupy i rozeźlona, opuściła kawiarnię.
Szła szybkim krokiem,
mijając auta i ludzi, na których zupełnie nie zwracała uwagi. W głowie
kotłowało jej się wiele myśli, ale na pierwszy plan wysuwała się ta, która
stwierdzała, że Tony to palant. Wtem usłyszała melodyjkę, wydobywającą się z
jej torebki. Wyciągnęła komórkę.
– Ach, teraz
dzwonisz, tak? – gniewnie zwróciła się do Tony’ego w
myślach – Więc dzwoń. I tak nie odbiorę.
Alice obraziła się nie
na żarty. Chciała pokazać Tony’emu, że nie pozwoli się tak traktować, więc
kiedy zadzwonił drugi i trzeci raz, również nie odebrała. Po chwili, przyszedł
sms:
Możesz odebrać?
Alice odpisała:
NIE, choćbyś dzwonił
całą noc i cały dzień.
Zrobiło jej się gorąco,
kiedy ten sms wyszedł z telefonu. Szybko jednak zagubiło się to w innych falach
gorąca, które czuła przez rozsadzający ją gniew. Schowała telefon do torebki i z
zaciętym spojrzeniem ruszyła w stronę domu.
Tony więcej już nie
zadzwonił. Alice i tak to nie obeszło,
bo teraz klęła w myślach na schody, które ubrudzone jakąś mazią, zmuszały ją do
skakania i wyginania się z zakupami. Może gdyby miała sportowe buty, byłoby jej
łatwiej, ale mając obcasy, ryzykowała upadkiem i to prosto w tłustą breję.
Takie psikusy czasami się tu zdarzały, zwłaszcza w okresie wakacji i ferii.
Dotarłszy już do swoich
drzwi, otworzyła je i wykończona, po prostu wpadła do mieszkania. Chciała postawić
zakupy najszybciej, jak to było możliwe, więc pobiegła, po drodze gubiąc paczkę
biszkoptów. Zignorowała to, podobnie jak otwarte drzwi i potrącone czasopisma, które
rozsypały się po podłodze. Musiała dotrzeć do kuchni, by tam rzucić na blat reklamówki,
póki jeszcze miała na to siłę. Pech chciał, że w trakcie tego przewróciła karton
z sokiem, a ten w ułamku chwili zalał wiśniową czerwienią i blat, i reklamówki
i podłogę. Opadły jej ręce. Postawiła karton, lecz zamiast wytrzeć sok, usiadła
apatycznie na krześle. Miała już dość tego dnia, choć rano wydawało jej się, że
będzie jednym z bardziej udanych.
Siedząc tak, powróciła
myślami do Tony’ego i do milczenia, którym się obdarzyli. Źle to wyglądało.
Tony mógł być na nią na prawdę zły i gdyby teraz przebywał w mieście, pewnie
miałaby kłopoty. Na szczęście go nie było – jeszcze… Kiedyś jednak wróci, a
wtedy byłoby lepiej, gdyby ta scysja była już za nimi. Może, gdyby się
postarała, to udałoby się jej z nim jeszcze dzisiaj porozmawiać i naprawić całą
sytuację? Pewnie tak, ale ona… jeszcze nie chciała wywieszać białej flagi.
Potężna sylwetka
Tony’ego, nagle przysłoniła Alice swoim cieniem. Z oszołomienia, straciła dech. Zgubione biszkopty trafiły na stół, a gdy Tony nimi lekceważąco okręcił, musnął Alice po policzku i usiadł
naprzeciw niej.
– Boisz
się? – zapytał, ale jej przerażona mina mówiła sama za siebie.
Czuła się, jak dzieciak,
który nagle znalazł się naprzeciw tego, do którego krzyczał z okna myśląc, że
jest bezpieczny. Tak. Bała się.
– A
teraz? – Tony zadał następne pytanie i wsadził rękę do kieszeni.
Nagle, na jej
nadgarstku, pojawiła się piękna złota bransoletka, która wyglądała jak sznurek upleciony
z setek połyskujących włókien. Była subtelna, elegancka i pewnie horrendalnie
droga, gdyż staranność z jaką ją wykonano, nie pochodziła od pierwszego
lepszego rzemieślnika.
Alice potrzebowała
chwili, by doszło to niej to, co się właśnie wydarzyło.
– Mniej
– powiedziała na wydechu.
Tony zaśmiał się.
– To
dobrze. A teraz mi wyjaśnij… – powiedział, nagle przybliżając swój telefon do
niej – …co miał znaczyć ten sms?
Na wyświetlaczu, jak
byk stały złośliwości, które napisała. Zakłopotana, spojrzała na Tony’ego,
który z lekkim uśmiechem i naganą przypatrywał się jej.
– Jak dla mnie… – zawiesił głos, by odłożyć telefon – …możesz się już
przełożyć przez moje kolano.
– Nie… Poczekaj… – powiedziała Alice, zaraz czując że oblewa się strasznym
rumieńcem – Byłam zdenerwowana. Nie odpisywałeś mi i przez to poczułam się strasznie
zlekceważona. Dlatego nie odebrałam telefonu… Nie chciałam się czuć jak
kretynka, którą się ignoruje, a ona i tak będzie czekać z uśmiechem…
Tony wysłuchał
jej ze spokojem, a kiedy Alice nabrała już pewności, że wszystko mu
wytłumaczyła, on odchylił się na krześle i… zdjął pas, składając go na cztery.
– Chciałem dać ci klapsa ręką, ale po tym co usłyszałem, chyba jednak
spuszczę ci porządniejsze lanie. Chodź tutaj.
– Ale dlaczego…? – próbowała wciągnąć go w rozmowę, by w ten sposób wydać
mu się biedną i pokrzywdzoną.
Tony westchnął:
– Dlaczego jeszcze nie straciłem cierpliwości, czy dlaczego sam cię nie
przełożyłem przez kolano?
Tą wymowną
odpowiedzią, dał jej jasno do zrozumienia, że tego typu zagrywki nie przejdą u
niego. Alice zagryzła wargę, a Tony uśmiechnął się, jakby darował jej tą próbę zagadania
go. Ostatecznie, przystał na jej chęć poznania wyjaśnień:
– Więc wystarczy ci pozwolić czekać mniej niż godzinę, byś z osoby mądrej
i miłej zamieniła się w złośnicę, która przy okazji czuje się jak kretynka, tak?
Alice, w
zdziwieniu, pomrugała oczami. W zasadzie to zgadzała się z jego słowami, ale i
tak wzruszyła ramionami, nieco zagubiona we własnych odczuciach.
– Tak… – powiedziała cicho.
– Chodź tutaj – rozkazał Tony, jakby rozczarowany jej odpowiedzią.
Alice wstała
i z mocno przyspieszonym oddechem, przystanęła obok niego. Spojrzała na czarny,
gruby pas, jaki tkwił złożony w ręce Tony’ego i nagle… zamarła. Nie mogła tego
zrobić. Nie mogła się przełożyć przez jego kolana; nie mogła już nawet na niego
spojrzeć, tak bardzo się bała, że dostanie równie mocno, jak poprzednio.
Tony wziął
ją za rękę, a Alice cofnęła się.
– Nie, proszę…
– Co? – zapytał spokojnie.
– Nie za mocno… – poprosiła cicho.
Przez twarz
Tony’ego przemknęło zaskoczenie i coś na kształt niedowierzania.
– Prosisz mnie o łagodne traktowanie, jednocześnie okazując takie nieposłuszeństwo?
– zapytał i pociągnął ją lekko za rękę, by zademonstrować, jak mu się opiera.
Alice skamieniała
już na całego. Zrozumiała, że właśnie pogorszyła swoją sytuację, choć jedyne
czego chciała to usłyszeć obietnicę, że nie będzie dla niej zbyt surowy. Źle to
rozegrała.
– Nie – zaprzeczyła w pośpiechu – Ja jestem posłuszna, będę posłuszna, tylko…
Tony schylił
głowę, słuchając Alice, a kiedy dalej się tłumaczyła, bezdyskusyjnie pociągnął
ją na swoje kolana. Upadła z krzykiem i zaraz wzniosła się, wzięta na ręce
przez Tony’ego, który trzymając ją w poziomym ułożeniu ciała, przeszedł do
sypialni. Tam, ku własnemu przerażeniu, wylądowała na łóżku, nie wiedząc
dlaczego tak się stało, ani co dalej zamierzał zrobić z nią Tony. Usłyszała, że przeszedł obok niej, a jego cień
mignął po poduszce, na którą patrzyła.
– Chcesz mnie przekonać, że umiesz być posłuszna? – zadał pytanie gdzieś w
przestrzeń i po chwili stanął nad Alice – Więc proszę – rzucił jej przed twarz
pasek – Rozbieraj się…
...
*Szóstka –
amerykańska rozmiarówka odzieży; odpowiednik europejskiego rozmiaru 38.
No i królewicz znowu rzucił focha o nic. On naprawdę przesadza. Ona miała prawo czuć się zlekceważona, gdy napisał "za chwilę", a jednocześnie olał ją i potem nie napisał nic. Facet powinien się cieszy, że ona za nim tęskni, łaknie z nim kontaktu i zamiast głupiego "za chwilę" mógł zdecydować się na "zadzwonię gdy będę miał czas". Ja na jej miejscu przyjebałabym mu teraz jakiś wazonem! albo wstała i wywaliła gnoja z domu. Po co on jej potrzebny? Bo jej da drogi prezent, a tak będzie korygował pod siebie? Może nawet bym zrozumiała gdyby bawili się w łóżku, albo gdyby naprawdę mu czymś podpadła i poszłaby mu ręka, ale on robi problemy z rzeczy, które są normą i nie są niczym złym. Jakiś nawiedzony jest, a ona idiotka z uśmiechem się na to godzi.
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Skoro tak bardzo nie lubisz Tony’ego i tak bardzo gardzisz Alice, to czemu wchodzisz na ten blog? Ja naprawdę umiem przyjąć krytykę, ale Twoja w każdym poście wygląda dokładnie tak samo i poza stwierdzeniem, że piszesz pod bardzo dużym wpływem emocji, to nie umiem wyczytać nic więcej. Rozumiem, że moi bohaterowie Cię irytują, a ich decyzje i czyny wręcz oburzają, ale nie rozumiem po co w takim razie czytasz coś, co wzbudza w Tobie takie odczucia?
UsuńA czy ty zawsze zgadzasz się z każdą decyzją, każdego bohatera, każdej książki, którą czytasz czy też przeczytałaś? Czy każdego bohatera musisz lubić albo się z nim utożsamiać?
UsuńJa czytam twojego bloga dla fabuły, dla całej historii i przekonania się jak ona się zakończy. Nie muszę zgadzać się z bohaterami, ani ich popierać, by lubić opowiadanie i dostrzegać w opowiadaniu oryginalność, tak samo jak w postaciach, bo Tony jest oryginalny i ciągle się zastanawiam co mu siedzi w głowie i z jakiego powodu, oraz jaką przeszłość miała Alice, że woli zainteresowanie kogoś kto ją zmienia, niż nie mieć zainteresowania nikogo. Pragnę wierzyć, że ona widzi w nim coś jeszcze oprócz pieniędzy, albo coś mniej w sobie, by rozumieć, że to nie o te pieniądze jej chodzi. Twoje opowiadanie ma sens, a o, że nie lubię bohaterów... znaczy inaczej - lubię ich jako bohaterów, bo są ciekawi i oni tę opowieść tworzą (bo to bohaterowie tworzą opowieść), ale oceniam ich jako ludzi, przez pryzmat własnego spojrzenia i własnych doświadczeń, dlatego dostrzegam w nich wady, słabe strony i wydaje mi się, że to jest jak najbardziej w porządku i naprawdę nie masz się co oburzać czy tak przejmować, bo najgorzej byłoby czytać o ideałach, o bohaterach bez wad, którzy nie popełniają błędów, a historia byłaby tak poprawna, że aż nudna i nie wzbudzałaby żadnych emocji. Opowiadanie powinno wzbudzać emocje, zmuszać do myślenia, do wyciągania wniosków, gdybania, a komentarze do zapisywania swoich refleksji czy odczuć. Bierz pod uwagę, że czegoś co ja w Tonym nienawidzę, ktoś inny może pokochać. Różnica poglądów i upodobań jest normą. Ty nie piszesz poradnika, a bohaterowie to nie są wzory idealnych zachowań, więc nie trzeba ci przyklaskiwać, że zachowują się oni jak powinni, idealnie i są w ogóle jak cyberludki, zaprogramowane na bycie bez wad. Ty stworzyłaś ich i ich charaktery, ale ich postępowanie musi mieć jakiś powód, bo wszystko jest gdzieś tam zakorzenione. Dlatego ja bym chciała poznać, zarówno przeszłość Alice, jak i Tonego. No i chciałabym w końcu usłyszeć jego myśli, bo póki co to ciągle słyszę jak to ona się nad nim rozczula i jak miękną jej kolana, gdy o nim myśli.
Twój komentarz przypomniał mi, że swojego czasu ludzie bali się komentować moich bohaterów źle, bo ludzie właśnie reagują tak jak ty. Trzeba pamiętać, że krytykowanie jakiś postępowań i wyciąganie negatywnych wniosków o zachowaniu bohatera, nie jest równe krytykowaniu całego opowiadania, pomysłu i historii, a jedynie równe temu, że czytelnik myśli i ma swoje spojrzenie na stworzony przez ciebie świat. Musisz się też zastanowić po co ty stworzyłaś daną postać, czy po to by była uwielbiana jako człowiek, by jego postępowanie nie mogło być skrytykowane, bo stworzyłaś ideał, czy stworzyłaś człowieka o jakimś tam charakterze z wadami i zaletami, który czyni czasami dobro, a innymi razy popełnia błędy? Jeśli to drugie, to dlaczego masz pretensje o to, że ktoś dostrzega te wady (nie opowiadania, a bohaterów)?
UsuńDużo małolat swojego czasu tworzyło badboyów, na których ich zdaniem nie wolno było złego słowa powiedzieć, ani napisać. Cóż, jak bohater wsiada na motocykl po pijanemu, to nie napiszę "ale super się zachował, bo tak niegrzecznie, że aż mnie tym podniecił", gdyż moim zdaniem zachował się infantylnie, nieodpowiedzialnie i mógł zabić nie tylko siebie, ale przede wszystkim komuś niewinnemu wyrządzić tym krzywdę. Nie bałabym się tego napisać, bo chyba o to chodzi w publikowaniu, by poznawać opinię różnych ludzi, które mogą i mają prawo być od siebie odmienne.
Ja wiem, że ty piszesz głównie dla tych co sobie przy tym walą, albo się masturbują, czy robią inne normalne rzeczy, błądząc w fantazjach. Nie obwiniam ich za to, ani nie patrzę z góry, czy nie uważam też, że robią coś brzydkiego, bo chyba wszyscy tutaj jesteśmy dorośli. Ja jednak czytam twoje opowiadanie po coś więcej, niż dla samych zbitych pośladków Alice. Ty nie stworzyłaś banalnej, krótkiej opowieści na schemacie "podpadła-zbił-uprawiali seks". Twoja opowieść ma sens i jest w niej coś więcej niż erotyka. Myślę, że nawet można by ją było bardziej rozpisać, nawet na te biznesy Tonego, na jego nieobecność widzianą też z jego strony, a nie tylko z jej i stworzyć z tego dobrą, choć bardzo mocno kontrowersyjną powieść.
Ja swojego czasu, gdy u mnie bali się krytykować związek Majki i Huberta, to napisałam post, że ja nie stworzyłam bohaterów po to by się z nimi zgadzać, bo trudno mi sobie wyobrazić zgodę na seks 14 latki i 35 latka. Oni mieli wzbudzać emocje i jako bohaterowie tworzyć pewną historię - zamkniętą całość z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem. Myślę, że ludzie mnie czytali nie przez to, że podobała im się pedofilia, a byli ciekawi jak wszystko się rozwinie, co bohaterów spotka i jak ich wspólna droga się zakończy, nawet jeśli momentami zachowania bohaterów raziły ich w oczy, Majkę mieli za skończoną debilkę, a jego za niedojrzałego dzieciaka z wydumanym ego i na dodatek nutką despotyzmu w DNA.
Pozdrawiam i jakbyś chciała przeczytać ten post o tym, że bohaterów nie trzeba lubić (w sensie zgadzać się z nimi i ich zawsze popierać), to zapraszam:
http://takamilosc.blogspot.com/2015/12/7-sie-nie-zdarza-fakty-zagadnienia-i.html
Taka miłość,nie rozumiem po co czytasz coś co tak strasznie Cię irytuje,nie szkoda Ci czasu i energii aby próbować ośmieszyć autorkę bloga,jeżeli nie rozumiesz tematu to albo poczytaj o co chodzi w tego typu opowiadaniach a najlepiej zajmij się poprawianiem swojego,moim zdaniem nieciekawego bloga.
UsuńPolecam przeczytać ze zrozumieniem moje powyższe komentarze, a wtedy dowiesz się dlaczego czytam opowiadanie, w którym bohaterowie zachowują się tak, że ich nie popieram, nie do końca rozumiem i krytykuję. W skrócie wyjaśniam - negatywne zachowanie bohaterów, nie równa się negatywne i złe opowiadanie, bo opowiadanie nadal uważam za dobre.
UsuńWypraszam sobie jednak, bo nigdy nie próbowałam ośmieszyć autorki. Może poczekamy na jej zdanie, bo wydaje mi się, że jest to osoba na tyle inteligentna i wygadana, że nie trzeba jej adwokatów ;-)
Którego bloga? Akceptuję, że mógł tobie wydać się nieciekawy, któryś z moich blogów, pytam, jednak, o który ci chodziło, bo być może nawet nie sprawdziłaś/eś co piszę, dlatego nie wiesz, że kilka, a napisałeś "nieciekawego bloga", tylko po to by mi dowalić w odwecie za autorkę? Nie dowaliłeś mi, ja akceptuję krytykę i rozumiem, że nie wszystkim podoba się to samo. Nie rozumiem jednak, dlaczego uważasz, że mi nie podoba się to opowiadanie autorki, gdy wyjaśniłam, że nie z każdym bohaterem trzeba się zgadzać, by o nim czytać i co najważniejsze - by lubić o nim czytać. Jest dużo książek, gdzie głównym bohaterem jest porywacz, gwałciciel, sadysta, a nawet morderca, są to dobre książki, ze świetną fabułą i doskonale ukształtowanym portretem psychologicznym. Czytając je miałam w sobie wiele emocji, rzadko pozytywnym, a o bohaterach głównych trudno powiedzieć coś dobrego, ale pomimo tego nadal te książki uważam za dobre i cieszę się, że je przeczytałam. Teraz rozumiesz, czy nadal nie? (pytam, bo z moich powyższych komentarzy nie zrozumiałaś/eś niestety nic, jakbyś w ogóle ich nie czytał/a, a się wypowiadał/a). Dyskusja ma to do siebie, że niestety trzeba umieć posługiwać się argumentami.
Pozdrawiam.
Niestety czytałam wszystkie twoje komentarze,a jedyne wnioski jakie się nasuwają po ich przeczytaniu są takie,że chcesz zareklamować to co sama piszesz a jednocześnie złośliwie komentować to opowiadanie co dla mnie w dalszym ciągu jest nie zrozumiałe,albo je lubisz i czytasz z przyjemnością albo nie.Nie bronie autorki,nie ma takiej potrzeby po prostu nie akceptuję tego typu zachowań co twoje i w końcu musiałam dać temu wyraz.
UsuńW takim razie odpowiedz mi na pytania:
Usuń1. Czy trzeba lubić gwałciciela albo marzyć o byciu zgwałconą, by przeczytać opis gwałtu?
2. Czy trzeba popierać każde zachowanie bohaterów i zawsze się zgadzać z tym co myślą (myśleć jak każdy z nich), by czytać historię ich romansu?
Nigdy nie napisałam, że nie lubię tego opowiadania, tak więc znowu wychodzi twoje "czytanie ze zrozumieniem". Cały czas tłumaczę jak wołowi na roli, że by lubić jakieś opowiadanie, doceniać je i dostrzegać jego zalety, wcale nie trzeba widzieć zalet w postępowaniu i myśleniu bohaterów i można się z nimi nie zgadzać.
Super, że dajesz wyraz, że chcesz dyskutować, ale błagam o argumenty.
Krytyka bywa przydatna jeśli jest konstruktywna,w Twoich komentarzach nie ma cienia sympatii dla tego opowiadania,wszystko wyśmiewasz,gdybym to ja była autorką,było by mi najzwyczajniej przykro gdyby ktoś opisywał moich bohaterów w taki sposób,używając wulgaryzmów.Jeżeli tak cenisz argumenty to podaj proszę choć jeden sugerujący,że podoba Ci się w tym opowiadaniu cokolwiek,a twoje wypowiedzi to coś więcej niż tylko złośliwość.Wydaje mi się również,że chodzi Ci o to by mnie znieważyć,bo ośmieliłam się Ciebie skrytykować a rozmowa z kimś takim jest bezcelowa.
UsuńAlice mogla sie spodziewac,ze Tony nie będzie zadowolony z jej zachowania. Po powrocie do domu to do niej dotarlo ale rowniez Tony dotarl na miejsce ;). Z jednej strony mozna pomyslec, ze Tony przesadza bo przeciez nic strasznego się nie wydarzylo. Z drugiej jednak to samo mozna powiedziec o Alice. Bo o co sie obrazila? O to, ze nie mogl z nia pisac? O to, ze jego "za chwile" bylo dla niej zbyt dlugie?
OdpowiedzUsuńTak, Alice bywa strasznie niecierpliwa :)A Tony'emu takie zachowanie się nie spodobało ;)
UsuńTez do cierpliwych nie naleze ale Alice mnie przebija ;)
UsuńNareszcie cos się zaczęło dziać☺Czuje ze Alice długo będzie siedzieć na poduszce...Proszę nie daj długo czekać na kolejna część opowiadania☺.....
OdpowiedzUsuńps..Piszesz bardzo ładnie wiec proszę nie przejmuj się złośliwymi komentarzami👍👍👍👍Pozdrawiam..
Próbuję Sylwia, cały czas pracuję nad nową częścią :D I nie zrażają mnie negatywne komentarze, bo one też są autorowi potrzebne ;)
Usuń<3 Nowe opowiadanie i dzień od razu lepszy. Urwana końcówka tylko podsyca moją ciekawość przed kolejną częścią opowiadania. Uwielbiam postać Tony'ego i Alice, oczywistym jest fakt, że ciężko byłoby tak funkcjonować w normalnym świecie, ale przecież to fikcja, w dodatku bardzo fascynująca. :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe, dziękuję że tak piszesz :D Końcówka celowo urywa się w takim momencie, pozwalając nowemu rozdziałowi od razu przejść do akcji ;)
UsuńJest w końcu mi się podoba rozdział jak każdy poprzedni nie mam zarzutów uwielbiam twojego bloga!!! Mam nadzieję że nie karzesz nam znowu czekać tak długo na następny rozdział zwłaszcza że wrócił Tony!!! Kocham go!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Na prawdę staram się nie nadwyrężać Waszej cierpliwości ;)
UsuńSuper, ze znowu piszesz!!!! Czekamy na c.d.
OdpowiedzUsuńA TakaMilosc daj sobie spokuj z czytaniem tego bloga i komentarzami. Po prostu nie rozumiesz co to zwiazki DD, spanking, itp.
Zapewniam, że wiem co to takiego i rozumiem mniej więcej na czym polega, i na jakiej zasadzie funkcjonuje. Inna sprawa czy to popieram, czy akceptuję i jakie mam o tym prywatne zdanie. Jednak wypowiadałam się nie ogólnie o takim związku, nie krytykowałam go, a jedynie oceniłam bohaterów i ich postępowanie. Oceniłam ich według siebie. Nie wydaje mi się, by bycie w związku DD, czy jakimkolwiek innym usprawiedliwiało takie zachowanie Tonego, czy Alice, dlatego szukam w nich czegoś głębiej, bo przecież nie każda kobieta, która lubi dostać klapsa czy dwa, jest od razu idiotką, co widzi w swoim partnerze seksualnym niemal Boga i zupełnie nie dostrzega jego wad. Taka kobieta też nie czuje się winna, że napisała co naprawdę czuje (przynajmniej zazwyczaj), bo miała prawo ubrać swoje emocje i odczucia w słowa. No i nie każdy mężczyzna co ma tendencje do trzymania "twardą ręką" jest takim wywyższającym się gburem jak Tony, oraz nie dopuszcza do siebie myśli, że on także zawinił, bo chyba nie uważa się koleś za nieomylnego, nie? Powtarzam, że ja oceniam bohaterów, ich logikę, sposób myślenia i staram się dotrzeć głębiej niż do obicia pośladków Alice, ale to nie oznacza, że żądam zmiany bohaterów i ich zachowań. Pragnę jedynie poznać odpowiedzi na pytania - dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej, bo samo bycie spankerem czy trwanie w związku DD, czy CDD ich nie broni. Sama mam w opowiadaniu bohatera... nawet całe stado bohaterów co uważają, że żony i kobiety można bić, ale oni nie zachowują się tak samo jak Tony, ani nie zachowują się podobnie między sobą. Każdy ma inny charakter i jest to zakorzenione gdzieś głębiej, w wydarzeniach z ich przeszłości, w różnicy poglądów. W sumie to Brunowi blisko do Tonego, bo on też kocha być taki ważny, pyszny, podziwiany i też szpanuje swoją wiedzą na każdym kroku, ale... ale to nie ten temat.
UsuńPozwólcie, że poczekam na Autorkę. Jeśli ona mnie wyprosi, to się pożegnam i tyle, choć nie będę rozumiała skąd taka decyzja, bo przecież czytając opowiadanie nie ma się obowiązku kibicować bohaterom i im przyklaskiwać.
Anonimie, dziękuję za miłe słowa. :) Staram się cały czas ukończyć następną część.
UsuńMoże wyjaśnię jeszcze raz wszystkim, dlaczego określiłam Alice jako pustą, głupiutką i dlaczego tak pogardzam jej płaszczeniem się przed Tonym. Po prostu odniosłam w pewnym momencie wrażenie, że nawet, gdyby on na jej oczach kogoś zabił, to ona wpatrywałaby się w jego seksowne nadgarstki i uznała, że w sumie dobrze zrobił, bo mogła dzięki temu je dostrzec. Lub gdyby Tony zgwałcił na jej oczach jej matkę, to też zamiast ratować kobiecinę, to podziwiałaby jego umięśnione plecki. Alice jest głupia, bo w ogóle nie dostrzega wad w swoim partnerze, a każdy bohater, tak jak i każdy człowiek ma wady, powinien je mieć. Tony ma widoczne - widzą je wszyscy, ale nie Alice. Zastanawiam się po prostu z czego to wynika i czemu ona sama pozwala siebie zniżyć do poziomu dziecka, a nawet szczeniaka, który bez klapsa nie zrozumie, że nie należy sikać na dywan. Ją to nie pociąga, to nie zabawa w niegrzeczną dziewczynkę i tatusia. Ona się autentycznie Tonego lęka i nawet jeśli to związek DD, to gdzieś w tym, że on ją na każdym kroku kontroluje dostrzegam przesadę. Dostrzegam przesadę, ale nie oczekuję, że nagle autorka zmieni bieg rzeki i zrobi z Tonego potulasa, bo nie o to chodzi i nie krytykuję tego, że taki bohater w opowiadaniu jest i że zachowuje się jak się zachowuje. Oceniam jego zachowanie, piszę jak ja je widzę, ale nie po to by go zmienić, ale by zrozumieć dlaczego on taki jest, skąd u niego się to wzięło i czemu Alice się na to godzi. Ku uciesze gawiedzi, tylko i wyłącznie? Myślę, że autorka jest bardziej twórcza i jednak coś tam wklepie, bo jednak to opowiadanie choć erotyczne, to również fabularne, prawda?
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo dobrze, że masz swoje zdanie i odwagę, by o nim pisać. Może robisz to trochę w zbyt "szorstki" dla mnie sposób, ale ogólnie pojęłam, o co Ci chodzi. Nie zamierzam Cię wypraszać z bloga, bo równie dobrze mogłabym go zamknąć już po pierwszym nieprzychylnym komentarzu - a ja nie jestem taka delikatna :) Pisz, myśl i czuj po swojemu. Zawsze zachęcałam do komentowania i to się nie zmieni. Jedynie o co Cię poproszę, to nie zamieszczaj już więcej linków do swojego bloga - kto będzie chciał na pewno go znajdzie ;)
UsuńP.S.
Postaram się w najbliższym czasie przeczytać Twoje opowiadanie.
Pozdrawiam
Poena
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńChyba wreszcie dotarło do Taka Miłość,że to nie miejsce dla niej i przestanie wreszcie sączyć jad i rozpaczliwie próbować promować siebie na tym blogu.
UsuńMysle, że nie ma potrzeby pisac, ze nie ma tu dla kogos miejsca. Zwłaszcza, ze sama autorka nie wydaje takich sadow :)
UsuńKazdy ma prawo do swojego zdania, kazdy moze je wyrazic. Różne opinie daja pole do dyskusji :). Najważniejsze by nie obrazac siebie wzajemnie.
Zgadzam się całkowicie z tym,że najważniejsze to nikogo nie obrażać a myślę,że autorka nikogo nie wyprosi ze swojego bloga ze względu na dużą kulturę osobistą.Wykazała się taktem i za to słowa uznania.Wracając do Twoja Miłość,jeśli kogoś nie kręci temat spankingu,to nie zrozumie o co w takich opowiadaniach chodzi i będzie rozkładać każdy element na czynniki pierwsze,próbując doszukać się swojej logiki w charakterach postaci,oczywiście będzie go wszystko irytować.
UsuńKto jeszcze czyta te Twoje dlugie wypociny w kolko o tym samym.
OdpowiedzUsuńPoena nie zrazaj sie, blog i opowiadania sa super!!!
Dziękuję, na pewno się nie zrażę ;)))
Usuńkiedy następna część ?
OdpowiedzUsuńkiedy następna część naprawdę bardzo rewelacyjnie pieszesz :)
OdpowiedzUsuńkiedy następna część naprawdę bardzo rewelacyjnie pieszesz :)
OdpowiedzUsuńkiedy następna część naprawdę bardzo rewelacyjnie pieszesz :)
OdpowiedzUsuńKiedy będą kolejne części?? Od marca żadnej kontynuacji :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma kontynuacji... bo bardzo sensownie rozgrywani bohaterowie,,,
OdpowiedzUsuń