black

black

niedziela, 26 lipca 2015

CR IX - opowiadanie o laniu


 Casino Royal



Rozdział IX

 





Tony utkwił spojrzenie na stoliku. Był spokojny, zamyślony, a Alice nie wiedząc, co teraz się stanie, zaczęła szybciej i płycej oddychać.

               – Znalazłaś moją broń… – powtórzył – I? Przestraszyłaś się? – próbował zgadnąć.

               – Nic o tobie nie wiem.

               – Wiesz dużo, Alice. Nawet więcej niż powinnaś – odparł wymownym tonem.

Zrozumiała, że chodziło mu o magazyn i o rzeczy z nim związane.

               – Nie – zaprzeczyła głową – To co wiem, tyczy się ciebie, ale nie jest o tobie.

Tony przypatrzył się jej.  

               – A co byś chciała wiedzieć? – zapytał.

Alice spojrzała w bok. To, co chciała wiedzieć, klasyfikowało się pod wszystko, ale było jedno pytanie, jedno wyjątkowo niebezpieczne pytanie, które chciała mu zadać. 

               – Czy zabiłeś kogoś? – odezwała się cicho.

Teraz to Tony spojrzał w bok i widać było, że to pytanie cholernie mu się nie spodobało. Jednak odpowiedział jej.

               – Nie. Ja nie zabijam ludzi. Potrzebuję ich żywych, a martwi są bezużyteczni.

Alice poczuła ulgę. Fakt, że powiedział to w sposób, przez który poczuła ciarki, ale i tak dostała odpowiedź, na którą liczyła. Bała się, że powie inaczej, a wtedy… nie miałaby pojęcia, co dalej. 

               – Przepraszam. Musiałam o to zapytać…

               – Może i tak, ale moment wybrałaś co najmniej nieodpowiedni – mruknął.

               – Słucham…?

Tony westchnął i oparł głowę na ręce.

               – Myślisz, że gdybym był zabójcą, to powiedziałbym ci o tym? 

Alice znieruchomiała.

               – Nie… – szepnęła.

               – A jednak stoisz tu przede mną w samym ręczniku, naga, bezbronna i pytasz o bardzo niebezpieczne rzeczy... Czy to rozsądne, Alice? – zagadnął.

Alice, z mocno bijącym sercem, zacisnęła palce na ręczniku. Bała się jego słów i tego, z jakim chłodem je wypowiedział, gdy nagle zmrużyła oczy i z wielkim poirytowaniem przetarła twarz. Zorientowała się, że Tony najzwyczajniej w świecie zażartował sobie z niej, a ona dała mu się podpuścić. Z pretensjami, założyła ręce na krzyż.

               – A niby kiedy miałam o to zapytać?

               – Może przy obiedzie, w restauracji? – odparł, nie kryjąc rozbawienia – Wśród tłumu ludzi miałabyś większe szanse na wypadek gdybym jednak okazał się zabójcą.

               – Jeśli mam jakieś szanse, to są takie same tu, jak i w restauracji.

Tony aż odchylił głowę z zaskoczenia.

               – Taka jesteś pewna siebie? – zapytał.

               – Jestem… ale nie siebie.

Spojrzała mu prosto w oczy, a Tony uśmiechnął się.

               – Chodź – poprosił, wysuwając do niej rękę.

Alice podała mu dłoń. Została poprowadzona na kanapę, by usiadła obok niego i kiedy już zajęła miejsce, Tony objął ją ramieniem.

               – Noszę broń dla bezpieczeństwa – wytłumaczył – Spotykam się z wieloma ludźmi i lepiej, abym był przygotowany na różne niespodzianki.

               – A… Co dokładnie robisz? – podpytała.

               – O tym nie będziemy rozmawiać – uciął spokojnie – Moja praca to ostatnia rzecz, która powinna cię interesować.

Cóż, akurat tak się składało, że jego praca znajdowała się na pierwszym miejscu w dociekaniach Alice. Trudno jej było się pogodzić z myślą, że Tony nigdy jej nie powie, czym się zajmuje, ale takie tajemnice zawsze lubiły objawiać się same zwłaszcza, jeśli wystarczająco długo i uparcie się im w tym pomagało. 

               – Masz jeszcze jakieś pytania? – zapytał nieoczekiwanie Tony.

Alice zastanowiła się.

                – Co do mnie czujesz? – spytała i z nerwów zaczęła przeplatać palce.

Obawiała się, że nie usłyszy odpowiedzi, która pokrywałaby się z tym, co ona czuła do niego. Nie miała już jednak szans na wycofanie się z pytania - kości zostały rzucone.

               – Pokażę ci – odpowiedział Tony.

Przejechał dłonią po jej kolanie, powoli zbliżając się do ud.

               – Pożądanie…? Tylko pożądanie…? – przeleciała jej przez głowę zawiedziona myśl.

Nagle jego ręka minęła uda i zatrzymała się na dłoniach Alice. Wstrzymała wdech. Tony delikatnie ścisnął ją za palce, by przestała się nimi bawić, a kiedy Alice spojrzała na niego, pocałował ją w usta tak namiętnie i tak czule, że nie musiała się już dłużej domyślać, co do niej czuł. Odwzajemniła pocałunek, przenosząc się na kolana Tony’ego, gdzie usiadła i objęła go udami. Ręcznik sam zsunął się jej z ciała i opadł na podłogę, a nawet gdyby tak się nie stało, to i tak prędko by tam trafił, bo Tony zaczął ją dotykać i pieścić po całym ciele, aż jego ręka skupiła się na punkcie, który odsłoniła, gdy usiadła z mocno rozszerzonymi udami. Dalej poszło już szybko. Tony rozpiął zamek w spodniach, zaś Alice chwyciła go za krawat, próbując go rozsupłać. Oboje byli niecierpliwi i nie kryli tego przed sobą, bo dążyli do tego, czego pragnęli razem...

...

6 komentarzy:

  1. Następna część będzie dłuższa - musiałam rozbić rozdział, nad którym pracuję na dwie części, ponieważ jeszcze go nie skończyłam. Jak pisałam w innym poście, mam nadzieję, że opublikuję kontynuację w przeciągu 10 dni :) A w niej będzie się duuużo działo, tak więc zapraszam do śledzenia bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za kolejną część. Czytałam sporo opowiadań o tej tematyce, jednak Twoje bez wątpienia są najlepsze. :) Nie mogę się doczekać kolejnej części.

    Paulina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż chce się powiedzieć PISZ WIĘCEJ! :)

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie piję kolejną kawę i piszę, piszę, piszę :D Wasze wsparcie bardzo wiele dla mnie znaczy i dziękuję, że bierzecie udział w życiu tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Do cierpliwych to on nie należy. Z jednej strony surowy, nie znoszący sprzeciwu, z drugiej strony kochany i troskliwy. Co on do niej czuje? On może sam jeszcze nie wie, skoro nie umie jej tego wytłumaczyć. Nie znają sie jeszcze długo,więc chyba mają czas na wyznania. Alice na pewno nauczyła się tego,że lepiej mu sie nie sprzeciwiać. Ale skoro on twierdzi,że Alice jest jego to powinien jej trochę o sobie opowiedzieć . Czekam co wydarzy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja tego nie rozumiem, dlaczego ona nie może mu się sprzeciwić. Oczywiście nie chodzi o głupie i dziecinne tupnięcie nóżką i "nie bo nie" jakby miała trzy i pół roczku, ale już chyba na argumenty powinni móc powalczyć i on powinien docenić jej intelekt, itd, a on nie, on woli mieć bezwiedną kukiełkę na każde swoje skinienie - taką suczkę na pańskiej smyczy, gdzie oczywiście on jest panem.
      On ma szczęście, że trafił na słabą kobietę i niezmiernie mnie ciekawi, co by było gdyby trafił na silniejszą, bardziej sprytną, z większą pewnością siebie, a nie na taką... mimozę jaką jest Alka.

      http://takamilosc.blogspot.com/

      Usuń